Tytułowe słowa nie są przypadkowe. To dosłowne cytaty z
wypowiedzi burmistrza na sesji, którymi obrzucał radnych przy okazji dyskusji nad budżetem
partycypacyjnym. Małe urywki dłuższych, niefortunnych wypowiedzi. Było tych wstydliwych fragmentów
znacznie więcej. Skąd takie nerwy, że nie dało się ich opanować?
A zaczęło się tak dobrze. Sesja miała
mocny punkt, w którym burmistrz prezentował osiągnięcia inwestycyjne Karpacza w
2017 r. Kolorowe wyliczanki plus zdjęcia
pokazywały remontowane drogi, schody, lampy, monitoring, stadion, balustrady,
kwiaty, lampki itp. A nawet padła zapowiedź, że w styczniu będzie
można już jeździć nowym wyciągiem na Kopę (!). Zwycięstwa w rankingach, nagrody,
wyrazy uznania dla osiągnięć miasta płynące z różnych stron – wprost nie do
wiary, w jakim wspaniałym, świetnie zarządzanym mieście żyjemy. Burmistrz chyba
sam uwierzył w to wszystko, co mówił ( łącznie z wyciągiem ) i być może później
trudno mu było wrócić do rzeczywistości.
A
potem, już po prawie w stu procentach udanych głosowaniach, paru radnych
zabrało głos. Zaczęli rozwodzić się nad budżetem partycypacyjnym, zwracać uwagę
na mankamenty i całe misternie przygotowane wcześniejsze widowisko diabli
wzięli. Do tego dołączyli inni radni i chyba po raz pierwszy od bardzo dawna, burmistrz dostał na tacy całościową ocenę budżetu, że nic tylko
się cieszyć, dziękować i wykorzystać wskazówki za rok.
Ale
zamiast tego, wolał rozpocząć atak na radnych,
i długą, wyjątkowo żenującą dyskusję na
temat miejsca zameldowania jednego z nich. Przykrego wrażenia nie zatarła nawet obietnica
podwyższenia budżetu i powtarzane zdanie „Ja jestem bardzo gorącym zwolennikiem
budżetu partycypacyjnego”. Niemożliwe, żeby ktokolwiek, kto przyglądał się
sesji mógł w to uwierzyć. Rozdźwięk między zapewnieniami, a faktycznym
zachowaniem był zbyt duży.
Koniec sesji znowu należał do burmistrza. Odzyskał
równowagę i z zapałem przedstawiał kolejne sukcesy. A więc: zwycięstwa sportowców, forum przemysłowe w Gołębiewskim
z panią premier, opłatek, też w Gołębiewskim na 200 osób z biskupem, Sylwester z największą ilością gości po
Wrocławiu na Dolnym Śląsku i z dwoma plutonami policji do pilnowania porządku …
aż się w głowie kręciło od słuchania.
I nie było nikogo, kto by powiedział: rozpędza
się Pan, Panie Burmistrzu, trzeba myśleć, do wyborów jeszcze rok”.