wtorek, 14 listopada 2017

Karpacz bez jednomandatowych



     Czy można sobie taką sytuację wyobrazić? To znaczy taką, że już za rok, zamiast 15 okręgów jednomandatowych ( i 5 komisji wyborczych ) będzie ich tylko cztery?  Nie jest to trudne, bo taką sytuację w mieście mieliśmy przez szereg lat. 

     W 2010 r. po raz ostatni wybieraliśmy samorząd w czterech okręgach wyborczych. Każdy dorosły mieszkaniec Karpacza mógł zaznaczyć w wyborach do rady gminy czterech lub trzech (  w Karpaczu Górnym ) kandydatów, którzy jego zdaniem, najlepiej będą reprezentować interesy mieszkańców. W ten sposób był wyłaniany 15 osobowy zespół radnych, który z lepszym lub gorszym skutkiem decydował o sprawach naszego miasta. Ważną zaletą każdego z radnych było to, że otrzymywał od mieszkańców miasta silny mandat z dużego okręgu. To oznacza, że do rady miejskiej nie dostał się nikt, kto nie zebrał grubo ponad setki głosów poparcia. Te osoby, które weszły w skład rady miały na ogół wyraźną przewagę nad kandydatami, którzy nie zyskali zaufania wyborców.

    A potem przyszło „nowe” albo raczej „stare jak nowe” i zmieniono prawo wyborcze. Skutek był taki, że w ostatnich wyborach samorządowych  głosy zaledwie parudziesięciu mieszkańców wystarczyły, żeby wybrać radnego. A okręgi wyborcze obejmowały tylko kilka ulic. Różnice głosów między poszczególnymi kandydatami były najczęściej niewielkie, a gdy jeszcze wziąć pod uwagę głosy nieważne, to zwycięski kandydat przechodził ledwo, ledwo.

    W czyje ręce oddaliśmy losy miasta, widzimy raz w miesiącu na sesjach. Możemy sobie teraz mówić, że mądry Polak po szkodzie, ale to na nic. Częściowym usprawiedliwieniem  kiepskich decyzji była zmiana przepisów wyborczych, która dokonała się nad naszymi głowami. Na to nie mogliśmy nic poradzić. Ale już wszystkie, tak zwane „sztuczki wyborcze” łącznie z nagłym przyrostem mieszkańców Karpacza tuż przed wyborami to lokalna  „zasługa”. Zmodyfikowane prawo tylko ją ułatwiło.

    Od paru dni w całym kraju trwa dyskusja nad projektem zmian w kodeksie wyborczym dotyczącym samorządów. Nie wiadomo, jaki ostateczny kształt przyjmie  prawo wyborcze. Życzmy sobie, żeby do małych gmin, takich jak Karpacz, okręgi jednomandatowe nigdy więcej nie wróciły.