wtorek, 31 grudnia 2019

Sudety 2030 - brzydka zagrywka na koniec roku, czyli oswajanie radnych z tematem


     Nadzwyczajna sesja, która odbyła się wczoraj dotyczyła, przede wszystkim zmian budżetowych.  Wstęp poświęcono kampanii „Ty się bawisz – one cierpią”, której celem było wyeliminowanie, szkodzącego zwierzętom huku fajerwerków w Sylwestra. Potem omawiano dwa projekty uchwał dotyczące „Deklaracji Sudeckiej” i Strategii Rozwoju SUDETY 2030”. Uchwały przedstawiała pani wiceburmistrz, a wyjaśnień udzielał również burmistrz naszego miasta.

   Cały problem polegał na tym, że uchwał nie wprowadzono wcześniej na komisje. Radni zostali zaskoczeni 135 stronicowym dokumentem, z którym nie zdążyli się zapoznać i nie wiedzieli, kto go stworzył. Przedstawienie strategii na sesji w ekspresowym tempie oraz tłumaczenie, że dotarła w ostatniej chwili i brakło  czasu na jej omawianie było niepoważne, wręcz infantylne. Natomiast sugerowanie radnym (wprawdzie bez przekonania), żeby uchwały przegłosowali  wskazywało na jawne lekceważenie rady. Nakłanianie ich do głosowania „w ciemno” przypominało fatalne praktyki z niedalekiej przeszłości ( patrz – Stadion ). 

    Radni, na szczęście uchwał  nie przyjęli i skierowali je do prac w komisjach, co wcale wnioskodawców nie zdziwiło - widać było, że z góry oczekiwali takiej reakcji. Na koniec burmistrz rzucił „prosiłbym, żebyśmy w styczniu przepracowali ten projekt”.

    Czy nie można było zwyczajnie, po ludzku powiedzieć, jak się sprawy mają, przedstawić jasno sytuację i potraktować radnych z szacunkiem? Czy trzeba było dokonywać takich sztuczek i po cwaniacku robić wrzutki – a nuż się uda?

    Być może przystąpienie do „Deklaracji Sudeckiej" jest słuszne. Być może przyjęcie strategii  „Sudety 2030” również,  z korzyścią dla naszej gminy. Z zastrzeżeniem, że  działania te nie staną się nową areną walki między samorządem a rządem. Tyle, że przedstawiono temat w sposób wyjątkowo niefortunny…

    W ostatni dzień starego roku warto przywrócić do łask słowo „szacunek”. Niech ono w nowym roku zagości w radzie na stałe. Nie trzeba go wcale wymawiać – wystarczy, że gdzieś w kącie sali skromnie sobie przycupnie… Po to, żebyśmy my, mieszkańcy oglądali sesje z zaciekawieniem, a nie z zażenowaniem.