wtorek, 17 grudnia 2019

Epokowy wynalazek - oczyszczalnia bez ryzyka


     Gospodarka ściekami zdominowała sesję przed trzema tygodniami. W obszernym wystąpieniu  Prezes  Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej  namawiał radnych na budowę nowej oczyszczalni niezależnej od Mysłakowic i przedstawiał szereg argumentów „za”.  Rada zajęła się   wieloletnim - na lata 2020-2024 – planem modernizacji urządzeni wodociągowo- kanalizacyjnych  i to od głosów radnych zależało, czy  ten pomysł uzyska poparcie.  Prezes starał się jak mógł, przytaczał porównania, wyliczenia z których wynikało, że już za pięć lat będziemy niezależni  i nikt  - czyli Mysłakowice – nie będzie nam łaski robił. Podawane liczby sięgały w połowę obecnego wieku, najpierw miało być drożej, potem taniej, a na koniec ceny za odbiór ścieków w Karpaczu zrobiły się śmiesznie niskie.

    Wszystkie dane prezentowały się pięknie  w tabelach i na słupkach, a oczarowani radni, z zaledwie dwoma głosami wstrzemięźliwości przystali na tę wizję i uwierzyli w nieograniczone możliwości  i wielką moc naszego miasta. Nie zraził ich nawet kurczący się budżet i zadłużenie, które samo z siebie nie zniknie. Koszty budowy, które przezornie zostały podane w kwocie netto też ich nie przestraszyły.   Uwolnienie się z więzów zależności tak zdominowało myślenie radnych, że żaden z nich nie zauważył, że gdzieś się zagubiło słowo „ryzyko”. Owszem, mówiono o spłatach kredytu, o odsetkach, jako o rzeczach  naturalnych i oczywistych, ale korzyści było przecież aż tyle, że  nikt nie chciał się zagłębiać w takie trudne sprawy.  Po co rozkładać na czynniki pierwsze ryzyko rynkowe, po co zastanawiać się, co to jest „ryzyko operacyjne”, kiedy można jednym głosowaniem odrzucić winę Karpacza i przekaz medialny, że zatruwa  Łomnicę?   A przy okazji zasłużyć na tytuł "miasta ekologicznego".

     Fakt, że każda duża inwestycja zaczyna się od oceny ryzyka nie miał znaczenia – ostatecznie i tak  mieszkańcy zapłacą, a z góry nie ma się o co martwić. W świecie fantazji przyziemne problemy nie istnieją. A jeżeli za pól roku będzie można  jeszcze wymóc   na Mysłakowicach niższe ceny, szachując ich budową własnej oczyszczalni, to czemu nie? Burmistrz otrzymał od radnych w prezencie gwiazdkowym mocną kartę przetargową.