piątek, 26 lipca 2019

Burza nad stadionem - źle się dzieje w gminie


   Wczoraj, w szczycie sezonu letniego odbyła się niespodziewanie zwołana na wniosek burmistrza  XI Sesja Nadzwyczajna. W programie nie było niczego niezwykłego, zaledwie trzy punkty: jeden z nich dotyczył parkomatów na Zarzeczu, a dwa pozostałe - zmian w wieloletniej prognozie finansowej i budżecie miasta. Te dwa ostatnie punkty, dotyczące głównie finansowania stadionu, rozpętały burzę. Nie zakończyła się ona ożywczym powietrzem i słońcem na niebie. Po burzy został siarkowy zapach, wraz z zaciągniętymi na długie miesiące i lata deszczowymi chmurami - zobowiązaniami.

    Sesja trwała niespecjalnie długo: zaledwie dwie godziny. Warto ją odsłuchać, bo pokazuje jak w soczewce zastanawiające działania gminy i wielką, coraz większą słabość radnych. Rada głosowała w ciemno, bez dostępu do dokumentów, których jej wcześniej kilkakrotnie odmówiono. Została przymuszona do poparcia nagłych zmian w finansach pod groźbą utraty środków   na  budowę stadionu i uległa. Mimo celnych wystąpień  ( z wyjątkiem radnego Czerniaka, który szybko zmiękł  i zapowiedział ostre wystąpienie na sierpień, po fakcie! ) popartych rzeczowymi argumentami, radni nie zdobyli się nawet na odroczenie sesji o kilka dni.   Jedynie radny Pajdzik  wyłamał się głosując przeciw, a wcześniej w dobrym wystąpieniu trafnie podsumował działania burmistrza i całą sytuację. 

    Radni  mieli sporo zastrzeżeń, wskazywali na ciągle rosnące, olbrzymie koszty budowy stadionu sprzeczne z wcześniejszymi deklaracjami i zapowiedziami. Nakłady finansowe mają wzrosnąć do 28 mln zł.  Na pytanie radnego Kubika skierowane do pani skarbnik, czy może się okazać, że nakłady będą jeszcze wyższe, padła odpowiedź twierdząca. Burmistrz szybko próbował przykryć tą wypowiedź słowami w stylu „pragnę państwa uspokoić” zaciemniając jeszcze bardziej i tak już niejasny obraz kosztów.

   Po przerwie, na otarcie łez, na osłodę goryczy porażki przewodniczący rady złożył wniosek o przygotowanie kompletu dokumentów – umowy wraz z aneksami…

  Sesja zakończyła się całkowitą kompromitacją władz miasta: burmistrza, urzędu i rady. Pozornie burmistrz wygrał - przyparł radę do muru i wymusił na niej zgodę na dalsze finansowanie budowy stadionu, bez wyraźnego określenia dotychczasowych kosztów, żonglując liczbami i nie odpowiadając wprost na pytania radnych.  Ucierpiał na tym jednak jego wizerunek i została mocno podważona jego wiarygodność.

   Na koniec niezawodni radni: Wesołowski i Talaga podali  burmistrzowi ratunkową linę: radny Wesołowski (co za zmiana frontu!) zapytał o samowolę budowlaną w Karpaczu Górnym, a radny Talaga o konflikt z KSWIK. Burmistrz chwycił wiatr w żagle i nieprzerwanym potokiem słów wykazywał troskę o interesy gminy i mieszkańców. Byłoby to nawet budujące, gdyby nie trąciło sztucznością i efekciarstwem.

   W toku sesji burmistrz wspomniał o kontrolach, o "milionie" instytucji, które będą sprawdzać inwestycję. Po co aż tyle? Wystarczy w zupelności jedna instytucja i jedna kontrola - taka, która rozpocznie się już teraz, aby uniknąć wstydliwych sensacji, jak z finansowaniem przebudowy ul. Parkowej i biegiem 3 x Śnieżka.