Czwartym punktem minionej sesji miała być „analiza finansowa funkcjonowania systemu gospodarowania odpadami komunalnymi za 2021 r.”. Nic takiego się nie zdarzyło, bo na samym początku prezes miejskiej spółki Henryk Morys zaznaczył, że nie ma wszystkich danych, w tym całości kosztów, które są w posiadaniu gminy. Omówił za to dosyć dokładnie system wywozu odpadów z terenu miasta do Kostrzycy. Dowiedzieliśmy się, że spółka obsługuje ponad 90 procent nieruchomości, a poza systemem znajduje się zaledwie kilkanaście obiektów. Popiołu wywozi się bardzo mało, a poważnym problemem jest brak segregacji śmieci.
Radni dopytywali, jak można temu zjawisku skutecznie przeciwdziałać i obniżyć koszty wywozu śmieci dla całego miasta. Mieszkańcy mogą śmieci nie segregować, ale wtedy są zobowiązani do zapłacenia czterokrotności ustalonej przez Burmistrza stawki. Problem w tym, że pobłażanie osobom nie segregującym śmieci powoduje, że inni mają zwiększone opłaty.
Prezes zapewniał, że od początku bieżącego roku pracownicy spółki rygorystycznie sprawdzają, czy śmieci są segregowane, czy nie i wszczęto w tej sprawie wiele postępowań. Podkreślił, że jednorazowy, incydentalny przypadek nie jest karany, a żeby zapracować na czterokrotną stawkę trzeba robić uniki przez dłuższy czas. Przytaczał różne sposoby uchylania się od segregacji, z którymi trudno jest walczyć.
W toku dyskusji padły trzy, niewymienione z nazwy lokalizacje przy ulicach: Mickiewicza, Wielkopolskiej i Na Śnieżkę, które mają szczególny problem z podporządkowaniem się obowiązującym regułom. Zastanawiano się też, czy zostawić dzwony w kilku punktach miasta, czy lepiej je zlikwidować, bo są miejscem podrzucania odpadów, nawet z innych gmin. Na razie dzwony zostają, jako system wspomagający segregację. Radni mówili o potrzebie zainstalowania monitoringu w tych miejscach.
Cały system wywożenia odpadów wydaje się być dobrze zorganizowany, ale ocenić go będzie można dopiero po przedstawieniu konkretnych danych finansowych.
