czwartek, 3 marca 2016

Podwyżki lekarstwem na brak wody?



     Od marca w Karpaczu rosną ceny wody i ścieków. Na pierwszy rzut oka  – niewiele.  Zaledwie  o niecałe 60 groszy. Wygląda to tak: za m3 wody  opłata wynosi teraz 4,43 zł netto ( wzrost o 27 groszy), a za ścieki 7,80 zł ( wzrost taki sam - 27 groszy).  Główne uzasadnienie podwyżek to poważne niedobory wody w mieście i konieczność nowych inwestycji wodociągowych.

       Przez trzy lata, od 2012 do 2014 roku ceny wody były na tym samym, znośnym poziomie. Problemy zaczęły się wraz z powołaniem nowej spółki ( Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej - MZUK), nowego prezesa i nowych zasad  opłat za wodę. Nowe rządy  wprowadziły abonament dla tzw. liczników ogrodowych.  A kiedy  właściciele liczników ( które montowali na własny koszt i dodatkowo wnosili urzędową opłatę)  przymierzali się do ich likwidacji – zniesiono tenże abonament.   Postąpiono wzorcowo, jak w kawale o rabinie i kozie. Najpierw stworzono problem, a potem, ku radości zainteresowanych, z sukcesem go rozwiązano. 

       W 2015 r. grzecznie przełknęliśmy pierwsze, większe podwyżki ( woda – 54 groszy więcej, ścieki – 56 groszy) uspokojeni i uśpieni likwidacją abonamentu.  Wtedy nie było chętnych  na dyskusje o grożącym miastu niedostatku wody. Jedynie Stowarzyszenie Ochrony Krajobrazu i Architektury Sudeckiej  alarmowało i wskazywało na związek między lawinowym wzrostem miejsc noclegowych a brakiem wody.  Nikt jednak nie miał zamiaru  przejmować  się „tymi  oszołomami”, co hamują „rozwój” miasta.

   Teraz, już drugi rok z rzędu zapłacimy więcej. Gdy  sucha zima ponownie  zagroziła  ograniczeniem dostaw wody, postanowiono „coś” zrobić. Władze miasta i spółka MZUK poszły po najmniejszej linii oporu, zaczęły fatalnie, od  końca. Od podniesienia cen i snucia opowieści o planowanych inwestycjach czyli o rozbudowie ujęć, zbiorników, nowych pompach itp. Jak się okazuje, środki na ich sfinansowanie są zapewnione tylko w części.

   Burmistrz  na XVIII sesji Rady Miejskiej uzasadnił podwyżki wysokimi opłatami za ścieki, jakie pobiera Karkonoski System Wodociągów i Kanalizacji. Przytoczył też te  gminy, które mają wyższe opłaty za wodę i ścieki niż Karpacz. O gminach z niższymi opłatami nie wspomniał.
   Prezes spółki mówił o tym, jak niektórzy mieszkańcy wszystkim szkodzą odprowadzając wodę z rynien i resztki żywności do kanalizacji. O poszukaniu w spółce dodatkowych środków przez np. zmniejszenie części bardzo wysokich zarobków nie było mowy.
   Rada Miejska natomiast zgodziła się pokornie na podwyżkę.  Nie miała, w tym wypadku dużego pola manewru, bo wniosek taryfowy zaakceptowany przez burmistrza i tak by wszedł w życie. Mogła jednak podjąć uchwałę o nieprzyjęciu podwyżki  pokazując, że broni interesów mieszkańców i szuka innych rozwiązań. Tymczasem udowodniła, że ważniejsze są dla niej wielkie hotele i święty spokój. Padło nawet  wyjątkowo humorystyczne stwierdzenie, że „duże obiekty nie dołożą się do inwestycji,  bo mają własne ujęcia” .

   Jak widać, pretensje w sprawie podwyżek powinniśmy kierować do Matki Natury. Ona jest najbardziej winna, bo tak bezwzględnie i bezdusznie sprowadziła na nas suszę.