Od marca w
Karpaczu rosną ceny wody i ścieków. Na pierwszy rzut oka – niewiele.
Zaledwie o niecałe 60 groszy. Wygląda to tak: za m3 wody opłata wynosi teraz 4,43 zł netto ( wzrost o
27 groszy), a za ścieki 7,80 zł ( wzrost taki sam - 27 groszy). Główne uzasadnienie podwyżek to poważne
niedobory wody w mieście i konieczność nowych inwestycji wodociągowych.
Przez trzy
lata, od 2012 do 2014 roku ceny wody były na tym samym, znośnym poziomie.
Problemy zaczęły się wraz z powołaniem nowej
spółki ( Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej - MZUK), nowego prezesa i nowych zasad
opłat za wodę. Nowe rządy
wprowadziły abonament dla tzw. liczników ogrodowych. A kiedy właściciele liczników ( które montowali na
własny koszt i dodatkowo wnosili urzędową opłatę) przymierzali się do ich likwidacji – zniesiono
tenże abonament. Postąpiono wzorcowo,
jak w kawale o rabinie i kozie. Najpierw
stworzono problem, a potem, ku radości zainteresowanych, z sukcesem go
rozwiązano.
W 2015 r.
grzecznie przełknęliśmy pierwsze, większe podwyżki ( woda – 54 groszy więcej,
ścieki – 56 groszy) uspokojeni i uśpieni likwidacją abonamentu. Wtedy nie było chętnych na dyskusje o grożącym miastu niedostatku wody. Jedynie Stowarzyszenie Ochrony Krajobrazu i Architektury Sudeckiej alarmowało i wskazywało na związek między
lawinowym wzrostem miejsc noclegowych a brakiem wody. Nikt jednak nie miał zamiaru przejmować się „tymi oszołomami”, co hamują „rozwój” miasta.
Teraz, już drugi rok z rzędu zapłacimy więcej. Gdy sucha zima ponownie zagroziła ograniczeniem dostaw wody, postanowiono „coś” zrobić. Władze miasta i spółka MZUK poszły po najmniejszej linii oporu, zaczęły fatalnie, od końca. Od podniesienia cen i snucia opowieści o planowanych inwestycjach czyli o rozbudowie ujęć, zbiorników, nowych pompach itp. Jak się
okazuje, środki na ich sfinansowanie są zapewnione tylko w części.
Burmistrz na XVIII sesji Rady Miejskiej uzasadnił
podwyżki wysokimi opłatami za ścieki, jakie pobiera Karkonoski System Wodociągów
i Kanalizacji. Przytoczył też te gminy, które
mają wyższe opłaty za wodę i ścieki niż Karpacz. O gminach z niższymi opłatami nie wspomniał.
Prezes spółki mówił
o tym, jak niektórzy mieszkańcy wszystkim szkodzą odprowadzając wodę z rynien i
resztki żywności do kanalizacji. O poszukaniu w spółce dodatkowych środków
przez np. zmniejszenie części bardzo wysokich zarobków nie było mowy.
Rada Miejska
natomiast zgodziła się pokornie na podwyżkę. Nie miała, w tym wypadku dużego pola manewru,
bo wniosek taryfowy zaakceptowany przez burmistrza i tak by wszedł w życie.
Mogła jednak podjąć uchwałę o nieprzyjęciu podwyżki pokazując, że broni interesów mieszkańców i
szuka innych rozwiązań. Tymczasem udowodniła, że ważniejsze są dla niej wielkie
hotele i święty spokój. Padło nawet wyjątkowo
humorystyczne stwierdzenie, że „duże obiekty nie dołożą się do inwestycji, bo
mają własne ujęcia” .
Jak widać, pretensje w sprawie podwyżek powinniśmy kierować
do Matki Natury. Ona jest najbardziej winna, bo tak bezwzględnie i bezdusznie sprowadziła na
nas suszę.