niedziela, 13 marca 2016

Krajobraz w gminie, gmina w krajobrazie



    Już od sześciu miesięcy  obowiązują  w Polsce nowe przepisy dotyczące ochrony krajobrazu tzw. ustawa krajobrazowa. Daje ona uprawnienia gminom do decydowania, jakie reklamy  wolno ustawiać i  jaki rodzaj małej architektury będzie obowiązywał. Mała architektura to, inaczej mówiąc meble miejskie, czyli kosze na śmieci, ławki, kwietniki, piaskownice itp. 

    Czy ustawa krajobrazowa spowoduje, że Karpacz wyładnieje?  Niekoniecznie, ale istnieje na to spora szansa. Najpierw potrzebne jest przyjęcie przez Radę Miejską dobrze przygotowanej uchwały, a potem przestrzeganie jej zapisów.  Nie wiadomo jeszcze, jaki kształt przyjmie nowa uchwała, czy będzie to tylko „uchwała reklamowa,” czy obejmie również powstanie parku kulturowego w centrum miasta.  Władze, dzięki nowym przepisom  dostaną możliwość podreperowania finansów miasta. Będą pobierały stosowne opłaty  za  umieszczanie   reklam i nakładały kary na opornych.  Nie będą mogły jednak  zabronić szyldów z informacją o siedzibach firm.
     Po przedstawieniu projektu planowane są konsultacje społeczne. Na razie nie wiadomo, jak zostaną przeprowadzone. Czy będą  miały szeroki zakres i obejmą otwarte spotkania, czy skończy się tylko na wyłożeniu projektu uchwały i wnoszeniu wniosków. 

    W mieście, praktycznie do tej pory panowała całkowita reklamowa samowolka. Szpecące płachty zakrywały budynki albo fruwały między drzewami i słupami. Oblepiały płoty, okna, ściany i konkurowały ze znakami drogowymi. Pojawiały się też, jak grzyby po deszczu koszmarne  budy, wiaty i stragany.   Mimo że  miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego  wskazywał, co można postawić.  Mimo obowiązywania przepisów prawa budowlanego. 

    Dopiero działania trzech radnych: Grzegorza Kubika, Wiesława Czerniaka i Mieczysława Pajdzika spowodowały, że powoli, z oporami zaczęło w mieście iść ku lepszemu.  Zniknęła część  reklam i niektóre jarmarczne budy. Sandra musiała się pożegnać z wielkim ogłoszeniem umieszczonym w pasie drogi. Przy wjeździe do Karpacza nie ma już kilkunastu wątpliwej urody rusztowań, afiszujących m.in. buty i toalety.
    Właściwie  nikomu z władz miasta, przez ostatnie lata nie zależało na uporządkowaniu przestrzeni publicznej. Może nowe przepisy, które poprawią stan miejskiej kasy sprawią cud? A turyści będą się jeszcze bardziej zachwycać naszym miasteczkiem i górskimi widokami ?