Na początku było dumne słowo „burmistrz”, które miało budzić powszechny szacunek i respekt. Zastąpiło 30 lat temu zużyte i wyświechtane słowo „naczelnik” symbolizujące stary ustrój. „Naczelnik” źle się kojarzył i nie miał nic wspólnego ani z powstaniem kościuszkowskim, ani odrodzeniem Polski po latach niewoli. Tak więc po wyborach do samorządu terytorialnego w 1990 r. miejsce naczelnika zajął burmistrz.
Początkowo w Karpaczu wybrano na dwie kadencje całkiem nowego burmistrza, ale nostalgia za tym, co minęło, spowodowała powrót w stare koleiny. Po małych zawirowaniach triumfalnie wrócił na stanowisko burmistrza były naczelnik i niepodzielnie rządził Karpaczem przez kilka kadencji. Radni byli tylko skromnym uzupełnieniem jego władzy.
To za jego rządów Karpacz zaczął zmieniać oblicze z murowanego na betonowe. Nie wszystkim się to podobało i niektórzy próbowali jakoś oswoić nową rzeczywistość, gdy brak im było siły na otwarty sprzeciw. Wtedy, na stronie „Moja wizytówka” pojawiło się słowo „burmiś”. Brzmiało swojsko, sympatycznie i poczciwie, ale równocześnie nieco lekceważąco i drwiąco.
Wyraz „burmiś” zapisał się trwale w najnowszej historii Karpacza, przeżył byłego już „naczelnika-burmistrza” i objął swoją opieką obecnego Burmistrza. Jednak niezbyt pasował do osoby typu „młody, gniewny” i powoli zaczął ustępować familiarnemu słowu „Radzio”. Dla jednych było ono symbolem skumplowania się z najważniejsza osobą w Karpaczu i powodem do dumy, a dla innych oznaczało nieporadność w zarządzaniu miastem.
Ostatnie sesyjne wydarzenia, w cieniu szubienicy na Chrobrym rozeszły się szerokim echem po mieście i zaostrzyły język przekazu. W obiegu pojawiły się „Jęckowice”, świadczące o nieuchronnej degradacji miasta. Zupełnie jak w puszce Pandory, w worku z napisem „Jęckowice” znalazły się same nieszczęścia i kłopoty trawiące Karpacz. A wśród nich - zadłużenie miasta, wyniki kontroli NIK-u na stadionie, odwołanie przewodniczącego Rady Miejskiej i próba powołania wprawdzie zasłużonej dla samorządu, ale mocno już leciwej osoby.
„Moje miasto, moją wizytówką” - takie było niegdyś hasło wiodące na niezależnej stronie Karpacza.To hasło wciąż czeka na tego, kto przywróci słowu „burmistrz” należną mu rangę.