Stopniowo, powolutku, pomalutku
partycypacja w naszej gminie chyli się ku upadkowi. Trudno jednoznacznie ocenić, czy dzieje się tak
samoistnie, czy brakuje chęci i woli władzom samorządowym, żeby ją postawić na
nogi. Dzisiaj rozpoczyna się cykl
zebrań, na których mają być głosowane
projekty do realizacji i okazuje się, że nie ma w czym wybierać.
Sytuację w Karpaczu opisują Nowiny
Jeleniogórskie na swoim portalu
internetowym TUTAJ. Artykuł pod wyraźnym
tytułem „Znikome zainteresowanie budżetem obywatelskim w Karpaczu” dobrze pokazuje
stan rzeczy, ale nie podejmuje próby wyjaśnienia, dlaczego tak się dzieje.
Poprawiony przed trzema miesiącami
regulamin jest tylko jednym z czynników, które mogą zachęcić do składania
wniosków. Sam z siebie jednak nie ożywi
idei budżetu, gdy duża grupa Karpaczan rozczarowała się dotychczasowym sposobem
jego przeprowadzenia. Utrącanie wniosków
ze względu na koszty, zamiast propozycji
poprawy i pomocy w ich ulepszeniu
skutecznie zablokowało oddolne pomysły.
Najbardziej zaskoczyło Osiedle Skalne, które dotychczas
szczyciło się największą ilością zgłoszonych projektów i najliczniejszym udziałem
mieszkańców w zebraniach. Jednak drugi rok z rzędu zainteresowanie budżetem
spadało, a obecnie nie zgłoszono ani jednego wniosku. Niewykluczone,
że najbliższe spotkanie będzie burzliwe, bo mieszkańcy Skalnego dopiero teraz
dowiadują się, że urząd nie wykonał przyjętego do realizacji projektu! Jak
się z tego wytłumaczy burmistrz?
Proponuję, żeby ten temat rozwinąć na
najbliższej sesji. Na razie można odnieść wrażenie, że budżet dla urzędu
miejskiego jest niechcianym dzieckiem i wielkim kłopotem. Szkopuł w tym, że nie można z niego zrezygnować
- za to próby zamienienia go w szopkę już trwają.