Jeżeli zadaniem konsultacji społecznych było uśpienie czujności mieszkańców Karpacza i
pokazanie, jak lokalna władza realizuje ich postulaty, to z pewnością były one udane.
Przedstawiona mapka naszego miasta, na której zielone zostało zielonym
wprowadziła uspokajającą atmosferę, że nic złego się nie stało.…
Tymczasem nagły, niespodziewany
wzrost ilości wniosków do studium, niespójnie tłumaczony przez urząd wzbudził podejrzenia, że na
zapleczu dzieje się coś niedobrego. W dodatku burmistrz łaskawym okiem
spojrzał na wnioski składane po terminie, a przecież nie musiał… Przy okazji
uwzględnił niektóre zamiany terenów zielonych na budowlane, jakby nie słuchał
wcześniejszych wypowiedzi projektanta, że tego nie wolno
robić, bo będą konsekwencje ... No i na
domiar złego niektóre wnioski zostały odrzucone, ale nie do końca…
Burmistrz, zapowiadając
konsultacje podkreślał, mocno na wyrost,
że Karpacz został wyróżniony udziałem w projekcie ze wsparciem Ministerstwa Inwestycji i
Rozwoju. W rzeczywistości jest to pomoc
przeznaczona docelowo dla gmin, które mierzą
się z zagospodarowaniem przestrzennym, niezwiązana z żadną elitarnością.
Mieszkańcy Karpacza znają swoją wartość
- po co komu to schlebianie? Burmistrzowi na pewno konsultacje są bardzo
potrzebne – będzie mógł wszem i wobec głosić, że nowe studium jest zgodne ze
sztuką. Czy rzeczywiście będzie tak, że
nikt, na poziomie ciut wyższym niż gmina nie zainteresuje się, co w trawie
piszczy? Tego szczęśliwie zagwarantować
nie można.
Zostały jeszcze dwa dni na wnoszenie uwag
do projektu, czyli wniosków do wniosków.
Najciekawsze rozstrzygnięcia i
decyzje będą dopiero zapadać. Oby parafraza znanego powiedzenia „w zalewie
mętnych wniosków grube ryby pływają” nigdy w Karpaczu się nie spełniła.