Gdyby nie wyjątkowo niesmaczne
zakończenie, sesję we wrześniu można by było określić, jako jedną z
najkrótszych, spokojnych i bezproblemowych mimo poruszenia kilku ważnych
tematów. Wałkowana przed miesiącem
sprawa wypowiedzi wiceburmistrz miasta, którą radny Pajdzik
poczuł się obrażony powróciła z całą siłą, w najgorszym z możliwych wydaniu.
Kto chce, niech sobie obejrzy
końcówkę sesji, żeby zobaczyć, jak się kompromitują przedstawiciele naszych /wybieralnych
i z nadania/ władz samorządowych – chociaż, moim zdaniem nie warto. Początek tego spektaklu nastąpił na tyle
dawno, że mało kto był zorientowany, o co chodziło. Obszerne wypowiedzi obydwu stron niczego nie rozwiązały,
podgrzały tylko niepotrzebnie atmosferę i sprowokowały do dalszej eskalacji pieniactwa.
Rozkładanie na czynniki pierwsze słowa „podniecenie” albo wychwalanie osiągnięć
męża przez żonę ujdzie jeszcze w rozbawionym
zamkniętym towarzyskim gronie, ale tylko
tam.
Proponuję, żeby uczestnicy dyskusji odsłuchali
siebie na nagraniach i wyciągnęli wnioski. Na razie zdolnością do refleksji
wykazał się jedynie przewodniczący rady miasta. Mówił, że powinien od razu
reagować i nie dopuścić do tego rodzaju wynurzeń. Rzeczywiście, trudno było przewidzieć rozwój wypadków
– przez parę chwil można się było poczuć, jak na obradach rady w kadencji 2014 –
2018.
Najlepiej będzie dla naszego miasta, gdy seksizmem zajmą się organizacje kobiece, a nepotyzmem służby państwowe.
Najlepiej będzie dla naszego miasta, gdy seksizmem zajmą się organizacje kobiece, a nepotyzmem służby państwowe.