piątek, 8 marca 2019

Burmistrz szuka wsparcia


   Z pomocną dłonią  na  wizerunkowe problemy burmistrza ruszyły niezawodne Nowiny Jeleniogórskie. W rozmowie opublikowanej na łamach Nowin 26 lutego pt. „Karpacz to wartościowa marka”, burmistrz przedstawia swoje osiągnięcia i widzi tylko jedną porażkę – wygląd deptaka. Podkreśla przy tym, że będzie nad nim pracował w obecnej kadencji.

    Nic dziwnego, że korzysta z okazji i stara się zrobić na czytelnikach gazety jak najlepsze wrażenie. Kilka programów telewizyjnych pokazujących miasto od podszewki i spektakularne przegrane z  radą w nowym składzie mocno go osłabiły. Pani redaktor z Nowin też się stara, jak może: łagodnie pyta o wyjaśnienia, lekko głaszcze i nie przypiera do muru. Burmistrz nie musi się tłumaczyć, może snuć nieskrępowany swoją opowieść o mieście. Jest sprawą dyskusyjną, na ile jest ona prawdziwa –  każdy może sam ocenić.

   Na pytanie związane z rozmachem inwestycyjnym, tj. budową apartamentowców i hoteli burmistrz odpowiada, że  plan miejscowy oparty jest o nieaktualne studium, a pozwolenia na budowę wydaje starostwo. On sam nic nie może, ponieważ nie ma kompetencji.  Jednocześnie zapomina, że to, jego zdaniem „nieaktualne studium”  ciągle obowiązuje, a w starostwie ma prawo włączać się w proces wydawania pozwoleń na budowę. Jeżeli nie ma ochoty tego robić i narażać się inwestorom,  jest to  wyłącznie jego własna decyzja.

   Burmistrz twierdzi ponadto, że Karpacz obecnie jest dobrze zaopatrzony w wodę i ma margines bezpieczeństwa. W przeciwieństwie do części mieszkańców uważa, że w 2018 r. susza miastu nie zaszkodziła. Chce budować nową oczyszczalnię, a rozwiązanie problemów komunikacyjnych widzi nie w obwodnicy, ale w rozwiniętej komunikacji publicznej.

   W  cztery miesiące po wygranych wyborach burmistrz Karpacza nie ma powodów do radości. Władzę zachował, ale jego pozycja  została nadwerężona i mocno zachwiana, jak nigdy dotąd. Został zmuszony głosami mieszkańców do podzielenia się władzą z radą. W gruncie rzeczy jest to sytuacja  zdrowa i korzystna, która wyjdzie naszemu miastu tylko na dobre. Na władzę absolutną, związaną z podporządkowaniem sobie rady, w Karpaczu już miejsca nie ma.