poniedziałek, 11 marca 2019

Karpacz dobrze zaczął, ale skończyć nie potrafi


  Dzisiaj  jelonka.com poinformowała,  że w  Mysłakowicach trwają konsultacje społeczne w sprawie uchwały krajobrazowej TUTAJ. Do tej pory w tej gminie panowała wolna  amerykanka, którą najlepiej widać było przy głównej drodze do Karpacza. Po przyjęciu uchwały stawianie „dzikich reklam” będzie karane.

   Tymczasem w Karpaczu o uchwale najchętniej by zapomniano. Wkrótce po tym, jak w 2015 r. zaczęła obowiązywać ustawa o wzmocnieniu narzędzi ochrony krajobrazu,  na sesjach rady kilkakrotnie    pochylano się nad sprawą  uchwały reklamowej. Wydawało się wtedy, że prace nad nią,  po wstępnych przymiarkach „ruszą z kopyta”, ale nic takiego się nie stało - zapadła cisza. Wyłącznie dzięki pracy dwóch radnych: Grzegorz Kubika i Wiesława Czerniaka, pozdejmowano  większość „wątpliwych ozdób”. Niestety, ciągle pojawiają się nowe „okazy”, na przykład reklamy Orange. Urząd jakoś specjalnie nie kwapi się, żeby temu przeciwdziałać – sytuację mogłaby uzdrowić uchwała. 

   Teraz okazuje się, że prace w innych gminach są na ukończeniu ( patrz: Mysłakowice ), a Karpacz pozostał daleko w tyle. Podobnie rzecz się ma z opracowaniem nowego studium dla całego miasta: według obowiązującego harmonogramu powinien być już gotowy bilans terenów przeznaczonych pod zabudowę.  Na ostatniej sesji przypomniano, że  minął  rok od zawarcia umowy z wykonawcą studium, a bilansu nie ma. Większość uczestników sesji wydawała się być zaskoczona upływem terminu…

  Jeszcze większe zaskoczenie budzi fragment wypowiedzi burmistrza w wywiadzie dla Nowin Jeleniogórskich z 26 lutego 2019 r. Pada w nim pytanie: ”Czy Karpacz może rozwijać się w nieskończoność? Takie wrażenie sprawiają wielkie inwestycje – hotele, apartamentowce. Tak mała miejscowość w końcu zadusi się”. Burmistrz w odpowiedzi  podaje  powierzchnię Karpacza, wylicza, ile w procentach zajmuje park narodowy, ile otulina i twierdzi, że budować można jedynie na 30 % powierzchni, czyli 12 km kw. Jego zdaniem, właśnie stąd wynika wrażenie nasilonej ekspansji inwestycyjnej. Gdy czyta się tą wypowiedź można wyciągnąć niespodziewane wnioski. Takie, że tylko nam mieszkańcom   wydaje się, że Karpacz jest przeinwestowany, że przecież  terenów zielonych w mieście jest bardzo dużo…

Czy to są jedynie przeczucia, czy zapowiedź dalszych działań pro-inwestycyjnych?