Często
pojawiają się zarzuty wobec radnych, że ustalają coś między sobą i nie pytają o zdanie
mieszkańców. Niektóre sprawy wypływają
później w formie plotek i na dobrą sprawę nie wiadomo, co jest prawdą, a co
fałszem. Nawet sesje, które każdy może sobie do woli oglądać, nie ruszając się
z domu, nie zawsze są czytelne. Radni
przegłosowują część uchwał mówiąc monosylabami tak, że nikt postronny nie
jest w stanie zrozumieć, o co chodzi. Aż
się prosi, żeby czasem chociaż w paru zdaniach wyjaśnić, czego kolejny numer
uchwały dotyczy.
Jeszcze przed niespełna rokiem,
częstym argumentem dla ucinania wszelkich niewygodnych dyskusji było sakramentalne
zdanie „to przecież było omawiane
szczegółowo na komisjach”. Celowała w tym zwłaszcza radna Seweryn. Teraz,
gdy sesje nie ślimaczą się, a radni nie skaczą sobie do oczu, warto niekiedy powiedzieć mieszkańcom o pracach
wybranych komisji.
Mieszkańcy
naturalnie mogą, gdy tylko chcą, przyjść na posiedzenia komisji, zabierać głos
i składać wnioski. W praktyce jest to jednak trudno wykonalne. Komisji stałych przy radzie miejskiej jest
sześć, a teraz doszła jeszcze jedna – doraźna.
O tym, jak istotne są ich posiedzenia,
świadczy ilość radnych, którzy chcą w tych
pracach uczestniczyć. Na przykład, gdy komisja budżetowa krytycznie podeszła do projektu budżetu na 2019
r., szybko zaczęli się do niej zapisywać zwolennicy burmistrza, żeby do podobnej „wpadki”
w przyszłości nie dopuścić.
W tej chwili nawet trudno się
zorientować, jakie są składy poszczególnych komisji, bo urząd nie nadąża z
aktualizacją danych. Jedno wiadomo na pewno, że przewodnictwo w takich
komisjach jest zwyczajowo zarezerwowane dla „starych wyjadaczy”, czyli radnych
z długim stażem. W tej kadencji pojawił się tylko jeden wyjątek: na czele komisji turystyki stanęła Agnieszka Grabska,
po raz pierwszy wybrana do rady.
Można i trzeba apelować do
Karpaczan, żeby uczestniczyli w posiedzeniach komisji. Można też i trzeba
apelować do radnych: poruszajcie, panie i panowie ważne sprawy z komisji na
sesjach. My mieszkańcy chcemy wiedzieć,
co się dzieje w mieście z pierwszej ręki. A nie tylko z plotek.