Na
stronie miasta podano już program najbliższej sesji, która rozpocznie się 27 lutego o godz.9.30. Jednym z ważnych punktów obrad będzie
powołanie redaktora naczelnego Biuletynu Rady Miejskiej Karpacza.
Zazwyczaj
zostawał nim przewodniczący rady miejskiej, ale nie zawsze. Przyglądając się
starym wydaniom biuletynu widać, że w
tej roli występował też zespół radnych lub przewodniczący wspólnie z radnymi. Był taki okres, że przewodniczący rady został
redaktorem wydania, a zespół redakcyjny składał się tylko z kilku radnych. W ostatnich
latach redagowaniem biuletynu zajmował
się Krzysztof Szwałek, a funkcję redaktora naczelnego pełniła przewodnicząca
rady.
Szatę
graficzną, formę i nakład (oscylował między 500 a 2000 egzemplarzy) poprawiano co jakiś czas, ale jedno się nie
zmieniało - z biuletynu wiało nudą… Lektura
każdego niemal wydania była męcząca, bez względu na to, czy artykuły były
długie, czy wydania przeładowywano hasłowymi danymi.
Ani monotonne sprawozdania „z działalności”, ani nagłówki i strony we wszystkich kolorach tęczy nie przyciągną czytelników, jeżeli każda wiadomość będzie radosna, pozytywna i optymistyczna lub w najlepszym razie neutralna. Tak podane informacje świadczą tylko o jednym, o tym, że obraz miasta jest udawany. Karpacz z biuletynu jest jak niestrawne, mdłe danie, w którym brak podstawowych przypraw, soli i pieprzu. Takie miasto nie istnieje, bo nie ma w nim jednego – prawdziwego życia.
Nowy redaktor naczelny to szansa na
interesujący, zajmujący się sprawami mieszkańców biuletyn. Na pismo rady, w którym są poruszane różne problemy i tematy,
z dobrej oraz mniej dobrej strony. Na kwartalnik, który
nie będzie przypominał folderu reklamowego dla turystów i nie będzie ociekał
lukrem. Na zespół redakcyjny, który w chwilach
rozterek przypomni sobie ważne słowa
polskiego pisarza: „Jedynie
prawda jest ciekawa”.