Głównym punktem
pięćdziesiątej drugiej sesji był budżet i dyskusja nad nim. Skarbniczka miasta zwięźle przedstawiła stan finansów gminy
za 2017 r. ( od 45 min. trwania sesji ) i odczytała pozytywną opinię
Regionalnej Izby Obrachunkowej. Potem
burmistrz i jego zastępczyni zaprezentowali raport o stanie miasta i
odbyła się debata.
Dyskusja radnych była
rozczarowująca. Właściwie prawie wcale
nie odnosiła się do danych liczbowych przedstawionych
przez skarbnik gminy i nie zadawano jej też żadnych pytań. O budżecie gminy po prostu nie rozmawiano, tak jakby to nie był istotny
temat. Dla porządku trzeba przywołać, że dochody miasta w 2017 r. to prawie
36 mln zł, wydatki 43 mln, a deficyt
wynosił 7 mln ( przy zaplanowanym na 9
mln ). Zaległości dotyczące wpływów z podatków i opłat lokalnych były wysokie i
wynosiły prawie 4 mln zł, a stan zobowiązań ( czyli kredyty ) to blisko 16 mln
zł.
Interesujących danych było znacznie
więcej, na przykład dotyczących mienia komunalnego, ale mało kogo na sali to obchodziło. Uwagi
radnych dotyczyły głównie raportu o
stanie miasta, a zamiast dyskusji o kondycji finansowej rozmawiano o ukwieceniu skwerów, o zniszczonych
krawężnikach, remoncie dróg, wystawianiu i myciu koszy na śmieci, itd. Niestety, nie pierwszy już raz ( ale pewnie ostatni ) widać było,
że radni nie przygotowali się do poważnego tematu i uciekali w
sprawy luźno związane z budżetem. Jednym z nielicznych wyjątków był radny
Czerniak, który zwracał uwagę na stan zadłużenia miasta. Podkreślał, że nowa
ekipa po wyborach będzie borykała się ze spłatą prawie 4 mln zł długu
rocznie, który zostawią jej w prezencie obecne władze. Burmistrz sprawę
bagatelizował powołując się na pozytywną opinię izby obrachunkowej i wysoką
pozycję Karpacza w różnych rankingach.
W rezultacie głosowania budżet został
przyjęty ( 9 radnych było za, 3 przeciw, 1 wstrzymał się od głosu ), a
burmistrz uzyskał absolutorium ( takim samym stosunkiem głosów ).
Przez
cały czas sesji w różnych momentach, czasem w zaskakujący sposób pojawiał się
stadion. Jedni chwalili, drudzy ganili rozmach, z jakim jest budowany i przywoływali
koszty jego budowy, a potem koszty utrzymania. Dyskutowano o powołaniu spółki do
zarządzania obiektem, a radny Stanek proponował, żeby stworzyć z Karpacza
Centralny Ośrodek Sportu dla różnych dyscyplin i w ten sposób zapewnić sobie państwowe finansowanie m.in. stadionu. Burmistrz mówił o możliwym uzyskaniu akredytacji
Polskiego Związku Lekkoatletycznego i o tym, że inwestycja w stadion z górnej
półki się obroni. Najtrafniej podsumował rozmowę Wiesław
Czerniak ironizując „ Żeby ten nasz wysoki poziom sportowy w mieście wzrósł,
trzeba by jeszcze wyburzyć skocznię”
Chyba z planami - marzeniami o
stadionie nie stanie się to, co z pomysłem igrzysk olimpijskich?