poniedziałek, 16 lipca 2018

Czarne chmury nad wysypiskiem


     W piątek, trzynastego pojawił się na stronie Jelonki ciekawy materiał filmowy telewizji Dami  wraz z komentarzem. TUTAJ Dzień wcześniej odbyło się w Bukowcu  burzliwe spotkanie  zarządu Związku Gmin Karkonoskich, na którym zebrali się najważniejsi przedstawiciele okolicznych samorządów.

    Okazało się, że spółka Green Energy Power znajduje się w bardzo złej kondycji finansowej. Jest to ta sama spółka, której reprezentant zapewniał na sesji w Karpaczu dwa miesiące temu, że nie buduje spalarni tylko będzie produkować pellet.

    Według relacji filmowej, upadek spółki byłby niekorzystny dla mieszkańców, ponieważ wpłynąłby na ceny śmieci. Na zebraniu w Bukowcu przedstawiano kilka możliwości pomocy spółce. Jedną z nich było podpisanie aneksu do umowy, który będzie zezwalał na przywóz śmieci z całego województwa, a może nawet z innych regionów kraju. Śmieci z wysypiska w Kostrzycy ponoć nie spełniają standardów firmy i ich przerobienie jest nieopłacalne. Innym wariantem pomocy, który rozważano, była pomoc finansowa dla Green Energy Power. Spółka mogłaby otrzymać od Związku Gmin Karkonoskich od 4 mln zł aż do  8 mln!

   Widoczne jest, że zarząd Związku Gmin Karkonoskich nie chce pozwolić na upadłość spółki. Nie posiada też podobno wystarczających analiz i nie rozważył wszystkich pomocowych za i przeciw. Nie wykluczono kategorycznie, że w przyszłości śmieci nie będą w Kostrzycy spalane. Wręcz przeciwnie, zasugerowano, że możliwość spalania istnieje. Ponieważ różnice zdań „co robić” były zbyt duże, obrady przerwano – mają być kontynuowane w najbliższym czasie.

    Na razie, jak pokazały zdarzenia z 17 czerwca, śmieci same się palą, bez zezwoleń i instalacji, a trująca mgła „umila” życie mieszkańcom i turystom. Nie jest zrozumiałe, dlaczego trzeba zezwolić na przywóz śmieci z innych rejonów i dlaczego samorządy chcą dofinansowywać prywatne przedsięwzięcie  aż taką kwotą pieniędzy. Czy zrobiono jakiekolwiek kalkulacje? Mieszkańcom okolicznych miejscowości takie wytłumaczenie, bez ściemniania, po prostu się należy. 
 
    Burmistrz Karpacza, który nie chciał się wypowiedzieć po zebraniu przed kamerą, nie uniknie niewygodnych pytań na sesji w końcu sierpnia. W gorącym okresie przedwyborczym może go to wiele kosztować…