Sesja zapowiadała się
nieciekawie. Nie było w niej żadnych kontrowersyjnych uchwał i wydawało się, że
będzie jedną z najnudniejszych w tej kadencji. Ale nic z tego – mogliśmy po raz
n-ty oglądać obciachowe widowisko, z żałosnymi uwagami i płytkimi żartami w
wykonaniu radnych i burmistrza. O jakiejkolwiek poważnej dyskusji, opartej na
rzeczowych argumentach, w tej kadencji rady nie ma nawet co marzyć -
rozpoczęła się kampania wyborcza.
Dopiero dzisiaj weszła w życie nowelizacja
kodeksu wyborczego, a już burmistrz zagrzewał siebie i innych do walki. Jeszcze
nie wiadomo, jaki będzie kalendarz wyborczy, a już pozwalał sobie na niewybredne
opinie względem domniemanych przeciwników.
Sesję zdominowało kilka tematów, w tym
odśnieżanie i monitoring miejski. I chociaż tym dwóm sprawom poświęcono dużo
miejsca, to przez cały czas, przy okazji innych wątków, tlił się niewidoczny konflikt
jak ogień i zatruwał całe posiedzenie.
Mówiono też o otwarciu studium i
zmianie planów. Burmistrz i część radnych mieli satysfakcję, że wojewoda nie
uchylił uchwały. Inni radni nie złożyli broni i zapowiedzieli dalsze skargi. Przy
okazji informacji o kontroli wykorzystania przez burmistrza urlopu padły, warte
zapamiętania słowa skierowane do jednego z radnych „czekam, aż pan doniesie sam na siebie”.
A my, mieszkańcy, Panie Burmistrzu, czekamy,
aż w Karpaczu zostanie wreszcie wybrana osoba, która będzie się kierowała interesem
publicznym, a nie własnym. Która nie będzie obrzucała innych błotem na sesjach
i która będzie umiała opanować narastające zdenerwowanie. Agresja, którą Pan
nieustannie pokazuje inaczej myślącym o
mieście niż Pan, czyni Pana niezdolnym do sprawowanej funkcji.
Rozumiemy,
że czuje Pan narastające zagrożenie, w końcu wszyscy jesteśmy ludźmi. Ale póki
nie pojawili się jeszcze na ringu znani z imienia i nazwiska przeciwnicy, nie
warto młócić rękoma powietrza. Wygląda to komicznie – taka podskakująca, nie
wiadomo po co władza, ośmiesza urząd.