piątek, 23 czerwca 2017

Samorządowe mącenie wody



     Wczoraj przedstawiciele „bezpartyjnych” złożyli na ręce Marszałka Sejmu propozycję zmian w Kodeksie Wyborczym i projekt ustawy „ Stop partiom politycznym w samorządach”. Inicjatorzy chcą aby partie polityczne i ich koalicje nie mogły przedstawiać swoich kandydatów w wyborach do rad gmin i  na stanowiska wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Akceptują tylko „partyjne” wybory do  rad powiatów i sejmiku.

  „Bezpartyjnych” złości, że partie są na uprzywilejowanej pozycji w stosunku do lokalnych komitetów wyborczych. Kandydaci na radnych, czy burmistrzów z komitetów partyjnych mogą korzystać z lokali, funduszy wyborczych, pomocy członków partii, w przeciwieństwie do niezrzeszonych kandydatów. Chodzi więc o wyrównanie szans.  Istniejąca asymetria między komitetami wyborców a komitetami partyjnymi powoduje gorszą pozycję startową dla małych  i mało znanych  lokalnych komitetów.

   Widoczne jest, że ta inicjatywa obliczona jest na powstanie dużego, może nawet ogólnopolskiego ruchu dla zagrożonych utratą władzy samorządowców.  Sejmowa procedura wymaga, aby projekt ustawy podpisało 100 tys. osób – będzie więc okazja do nagłośnienia projektu, „pokazania się” niektórych osób i zrobienia sobie  szerokiej reklamy.   

   Czy pomysł na „bezpartyjnych” przekona  wyborców nie jest pewne.  Pewne jest za to, że Karpacza  nie dotyczy, przynajmniej na razie. W naszym mieście partyjny komitet wyborczy organizowało przed laty SLD. Później nawet to ugrupowanie wybierało ukrycie się  pod inną, mniej rzucającą się w oczy wywieszką. Znacznie bezpieczniejsze okazywały się nudne i nic nie mówiące nazwy typu „ Nasze Miasto Karpacz”, bo mieszkańcy i tak zwracali uwagę na nazwiska, a nie na szyldy.

   Za to w wyborach „powiatowych” i do sejmiku  Karpaczanie będą mieć „bezpartyjnych”, przefarbowanych któryś już raz.  Na początek wakacji nie zaszkodzi  przypomnieć im, z wypisów szkolnych cytatu z Wesela: Mąć tę narodową kadź, serce truj, głowę trać.