Kto kontroluje gminę? Odpowiedzi
mogą być zaskakujące, poważne i
naiwne. Do naiwnych należy taka, że to mieszkańcy kontrolują gminę lub że są to
radni. Zbliżone do prawdy, potoczne opinie mówią, że jest to burmistrz, policja
ewentualnie straż miejska.
Tymczasem mało kto zdaje sobie sprawę z
tego, że istnieje taka instytucja jak Regionalne Izby Obrachunkowe. Bezpośredni nadzór nad działalnością gmin (
lub bardziej fachowo JST czyli jednostek samorządu terytorialnego ) z ramienia
państwa sprawuje wojewoda, a w sprawach dotyczących finansów – właśnie RIO.
Powoli, ale chyba nieuchronnie zbliżają
się duże zmiany dotyczące funkcjonowania RIO. W przygotowaniu jest nowelizacja
ustawy o Regionalnych Izbach Obrachunkowych. Głównym celem nowelizacji ma być opracowanie rozwiązań, które ograniczą
zjawisko nadmiernego zadłużania się gmin. Izby obrachunkowe będą mogły szybciej
i bardziej zdecydowanie reagować na problem narastającego długu. Pojawiła się
propozycja, aby RIO mogły kontrolować
osoby prawne, na przykład spółki wodociągowe ( w przypadku Karpacza – MZUK )
oraz związki międzygminne ( na naszym terenie – Związek Gmin Karkonoskich ). Chodzi
o to, żeby gminy nie przerzucały
zadłużenia do spółek i żeby nie traciły kontroli nad swoimi długami. Oprócz
tego RIO będą musiały powiadamiać organy ścigania o uzasadnionym podejrzeniu
popełnienia przestępstwa w związku z kontrolą ( tak, jak robi to NIK ).
Najwięcej wątpliwości budzi pomysł
podporządkowania premierowi wyboru członków Regionalnych Izb Obrachunkowych i
zwiększenie ich uprawnień. Będą oni mogli uchylać część decyzji samorządów. Do
tej pory o wyborze członków kolegium RIO
decydowali w połowie sejmik i premier. Niektórzy samorządowcy uznają taki pomysł
za zamach na niezależność samorządów.
Na
to, jakie będą ostateczne decyzje trzeba
jeszcze poczekać. Na Dolnym Śląsku przykład dwóch miast, Wałbrzycha i Wrocławia
jasno pokazuje, że zmiany są konieczne. Na koniec 2015 r. w Wałbrzychu relacja
zadłużenia do dochodów wynosiła 95 procent, a we Wrocławiu 72 procent.
Karpacz
w swojej niedawnej przeszłości też przeżywał chwile grozy. Mija równo 20 lat,
kiedy za rządów burmistrza Piotrowskiego i przewodniczącego Kulika Rada Miejska
podjęła uchwałę w sprawie emisji obligacji miasta. Cele były szczytne: z
pozyskanych środków planowano przeprowadzić modernizację ujęć wodnych, budowę
kanalizacji i remonty ulic. Posunięcie było śmiałe, ale bardzo ryzykowne – gdy zapadł
termin wykupu obligacji, gmina Karpacz nie miała na to środków w budżecie.
Miasto wpadło w poważne tarapaty i
olbrzymim kosztem wydobyło się z dna.
Za zmianami w obowiązujących przepisach przemawia jeszcze jeden argument: W 2016 r. aż
38 polskich gmin było zadłużonych w parabankach…
Jak widać, jest niemała grupa lokalnych działaczy, dla których wolność i samorządność wcale nie ma związku z
odpowiedzialnością. Na koniec, za wszystkie błędy i tak zapłacą podatnicy…