poniedziałek, 6 marca 2017

Wiarygodność Karpacza to całkiem obce pojęcie



     Wiemy, wszyscy dobrze wiemy, że Karpacz  należy do  najbardziej ulubionych miejsc wypoczynku  w Karkonoszach. Wprawdzie jest miasteczkiem  znanym i chętnie odwiedzanym, to jednak wciąż wymaga promocji i przypominania o sobie, żeby potencjalni goście  do nas (a nie gdzie indziej) przyjechali na dłużej.

     Dobrze, że o Karpaczu  często się mówi i pisze.  Dobrze, że podkreśla się piękne położenie, atrakcje i inne zalety. I dobrze, że jest o nas coraz głośniej w mediach ogólnopolskich. Nie powinno być nam jednak  wszystko jedno, jak  nasze miasto jest postrzegane. 

     Ponad dwa lata temu, tuż przed wyborami samorządowymi  bardzo głośno było o Karpaczu za sprawą afery podsłuchowej. Podobno ktoś, bliżej nieznany podsłuchiwał byłego już burmistrza. Zainstalowana w urzędzie pluskwa  kosztowała kilkanaście złotych – jej wartość wskazywała, że to raczej zabawka – gadżet, a nie profesjonalne urządzenie. Władze miasta też zachowały się nieprofesjonalnie. Zamiast  zgłosić zdarzenie na policję, wynajęły prywatną agencję detektywistyczną. A potem konferencja prasowa sprawiła, że Karpacz stał się słynny na całą Polskę.  Ta popularność była  nieszczególnej jakości, raczej miasto ośmieszyła, niż przydała mu splendoru.

      A teraz bardzo głośno zrobiło się o Karpaczu z powodu zamków na lodzie czyli Zimowych Igrzysk Olimpijskich 2030. Władze miasta chętnie podkreślają, jaki to dobry pomysł i świetna promocja. Puszczają wodze wyobraźni i podpowiadają, gdzie mogą odbywać się poszczególne dyscypliny. O tym, jak kończyły się podobne pomysły w Polsce, nie wspominano.  Po co sprowadzać maluczkich na ziemię. Niech żyją złudzeniami i widzą fatamorganę. A potem  niech przyjeżdżają do Karpacza i zostawiają pieniądze – tak ma to działać. Co z tego, że to tylko humbug, przez niektórych nazywany oszustwem doprawionym cynizmem? Co z tego, że władze miejskie tracą wiarygodność opowiadając bujdy na resorach? A kogo to obchodzi, potem powie się zwyczajnie, że nie było za co, że nie wyszło…

Czy z takim myśleniem można coś zrobić? Nic – można tylko wzruszyć ramionami i przypomnieć sobie piosenkę:
„Spod oka sztuczna łza,
Cwaniak błazna gra -
- Zwariować można tylko raz!
Na całą parę, pełen gaz”…