Czy karpaccy radni są małpkami do
głosowania? Temat wywołała na sesji Rady Miejskiej Irena Seweryn przy okazji omawiania szkolenia dla radnych. Może dobrze
się stało, że temat wrócił, chociaż jest już mocno zleżały. Często w
prywatnych rozmowach mieszkańców pojawia się wizerunek zaspanego i rozkojarzonego
radnego, który podnosi na sesji rękę do góry, a nie bardzo wie, za czym
głosuje.
Nieprzygotowani
radni, którzy uporczywie milczą czasem są
wybawieniem. Kiedy zaczynają zabierać
głos stali dyskutanci i na każdy temat muszą wtrącić swoje trzy grosze –
milczenie innych ma znaczenie sanitarne. Skraca sesje do rozsądnych rozmiarów i
stanowi zaporę dla wodolejstwa. Za mało jest jednak postaw trzeźwych, trzymających
się zasady, że radny „wie co mówi, a
nie mówi, co wie”.
Dyskusja nad szkoleniem dla radnych, związanym z planem miejscowym była,
na swój sposób odkrywcza. Nie tylko dlatego, że ujawniła ukryte walory ustawy o
planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Pokazała też, do czego dochodzi, gdy obecni na sali nie słuchają się wzajemnie, a równocześnie są
przewrażliwieni na własnym punkcie. W rezultacie wymiany zdań, doszło do nieoczekiwanej komedii pomyłek.
Najpierw podzielono się wiedzą ze
szkolenia o nowych możliwościach procedury zmian w planie miejscowym. O tym, że
poszczególne uwagi do planu, nieprzyjęte przez burmistrza mogą być przegłosowane
przez Radę. I o tym, że wtedy burmistrz nie ma wyjścia i musi decyzję radnych zaakceptować.
Suchej
nitki nie zostawił na tej informacji prawnik Urzędu. Stwierdził, że
sensacyjna wiadomość jest elementem procedury planistycznej istniejącej od lat
i wynika wprost z przepisów ustawy, tyle że nikt nie zwrócił na nie uwagi.
Odniósł się do tego Grzegorz Kubik i przypomniał, że dotychczas Rada rozstrzygała szereg uwag do gotowego
projektu uchwały na jednym posiedzeniu.
W rzeczywistości radni tych uwag, które były w uzasadnieniu, nie czytali i przegłosowywali
projekt w całości, jednorazowo.
Nie wiadomo, dlaczego Irena Seweryn bardzo osobiście zareagowała, twierdząc, że nie pozwoli deptać tego, co zrobili poprzednicy. Wszelkie zmiany, jej zdaniem, były zawsze bardzo skrupulatnie przygotowywane. Zaatakowała radnego uznając, że uważa „bo ja jestem lepszy, ja jestem mądrzejszy”.
Nie wiadomo, dlaczego Irena Seweryn bardzo osobiście zareagowała, twierdząc, że nie pozwoli deptać tego, co zrobili poprzednicy. Wszelkie zmiany, jej zdaniem, były zawsze bardzo skrupulatnie przygotowywane. Zaatakowała radnego uznając, że uważa „bo ja jestem lepszy, ja jestem mądrzejszy”.
Sprostowanie radnego Kubika i jasne wytłumaczenie,
jak w praktyce wyglądały głosowania, nie zakończyło sprawy. Zaraz potem, po dodatkowych wyjaśnieniach Przewodniczącej Rady,
Burmistrz poczuł się w obowiązku zaznaczyć, że Urząd Miejski pracuje zgodnie z
przepisami i merytorycznie. Mimo że nikt mu, przynajmniej tym razem, nie
zarzucał, że Urząd źle pracuje.
Dobrze by było, gdyby radni z dzisiejszej
sesji wyciągnęli parę wniosków na przyszłość. Zamiast potoku słów – więcej zwięzłości.
Zamiast milczenia – chociaż jedno zdanie z sensem. A zamiast wsłuchiwania się
tylko w siebie i swoje wyobrażenia –
posłuchania czasem, co inni mają do powiedzenia.