czwartek, 20 października 2016

Łakomy kąsek - miejskie działki



          Miało być inaczej, a tymczasem nowe władze miasta coraz wyraźniej  działają tak, jak stare. Miał być koniec z zabetonowywaniem miasta, a jak jest?  Wielkie hotele już nie są trendy, za to budowa apartamentowców ruszyła pełną parą i otrzymała w Karpaczu zielone światło.  Zaczęło się niemrawo, w epoce poprzedniego burmistrza od dolnej i środkowej części miasta. A teraz  epidemia budowlana opanowała nawet Karpacz Górny   i już wkrótce będzie można podziwiać tam  kolejne dziesiątki mieszkań na wynajem.

           Deweloperzy i różnego rodzaju biznesmeni mają „wspaniałe wizje” tylko brakuje im działek do urzeczywistnienia swoich marzeń. I tu z pomocą, aż nazbyt gorliwą, przychodzi im nasze miasto. Praktycznie nie ma sesji, żeby nie poruszano na niej spraw związanych z przekształceniem i sprzedażą gruntów.  Jak się radnym na jednej sesji uda poskromić zakusy zamiany prywatnych  terenów zielonych na budowlane, to zaraz na następnej pojawiają się próby „pomocy” inwestorom przez sprzedaż dużych  działek miejskich. 

          Jeszcze nie wszyscy w Karpaczu zapomnieli, jak wyglądała sprzedaż takiej działki przy ul. Narutowicza i czym się skończyła, a już  szykuje się kolejna transakcja.  Tym razem chodzi o działkę na Wilczej Porębie o powierzchni ponad 3,5 tys. m2. Na  sesji Rady Miejskiej w przyszłym tygodniu ma być  głosowany projekt uchwały dotyczący zbycia tej nieruchomości przy ul. Sarniej.

          W tej chwili nie ma sensu powtarzać plotek, kto jest nabywcą i  na co zamierza działkę przeznaczyć.  Sesja powinna te sprawy, przynajmniej w części, wyjaśnić. Pokazać nie tylko to, że  dochody miasta się zwiększą, ale również zagrożenia, jakie ta sprzedaż niesie. Jeżeli faktycznie na Wilczej Porębie powstaną kolejne apartamentowce to następna, kto wie, czy nie najładniejsza część naszego miasta, po prostu zbrzydnie. Straci swój naturalny, dziki ( jak mówi  nazwa jednej z ulic ) urok i upodobni się do innych, bezbarwnych fragmentów Karpacza. Położenie tuż przy Parku Narodowym może nie wystarczyć.

           O kolejnych miejscach noclegowych, które przybędą na zgubę mieszkańców i miasta już nawet nie warto wspominać. Może burmistrz, który od niedawna na Wilczej Porębie mieszka, zreflektuje się i nie będzie popierał takich osobliwych i zabójczych dla Karpacza projektów?