piątek, 2 września 2016

Radnymi można pomiatać



      Pierwsza po wakacjach sesja Rady Miejskiej przyniosła duże rozczarowanie. Zaczęła się tak, jak zwykle, od powitania uczestników. Potem przyjęto porządek obrad ( wniosków do porządku obrad nie było) i przyjmowano protokół z poprzedniej sesji. Ponieważ następnego dnia rozpoczynał się rok szkolny, w kolejnym punkcie znalazła się informacja o przygotowaniu placówek oświatowych do nauki. I tak dalej, poprzez następne punkty, sesja toczyła się swoim torem. Trwała aż pięć i pół godziny i dopiero pod koniec sesji poruszono temat, którego zabrakło na początku – stanowiska radnych wobec bezprecedensowej akcji niszczenia radnego Grzegorza Kubika.  Nikt nie wprowadził do porządku obrad tego tematu. Nikt nie odczytał oświadczenia, nikt nie przedstawił kroków, jakie podjęto, aby radny ( a także inni radni ) mógł  bez przeszkód wykonywać swoje obowiązki.

         To Tomasz Dobiecki wywołał temat oburzony tym, co się latem wydarzyło i podał, że wg Przewodniczącej Rady „radny nie zgłaszał się o pomoc”.  Zastępca przewodniczącej milczał ( jak zawsze w trudnych sytuacjach). W toku dyskusji pani Przewodnicząca bagatelizowała problem i zrównywała skandaliczną akcję wobec radnego  ( przypominam: zniszczenie auta, apel o szukanie haków na radnego i oferowanie za to nagrody, wywieszanie banerów z ostrzeżeniem przed radnym) z krytyką własnej osoby.  Jej wypowiedź sugerowała, że radny sam sobie jest winien i w którymś momencie dyskusji autorytatywnie stwierdziła „ja zdjęć nie będę ludziom robić”.  Niepoważne traktowanie bardzo poważnego problemu, śmichy chichy jak na pikniku rodzą po raz kolejny pytanie, czy jest to odpowiednia osoba do kierowania Radą. 

          Pokazana na sesji bezradność burmistrza, lęk i milczenie większości radnych, albo wręcz zadowolenie, że niepokorny radny dostał za swoje są sygnałem, że władza w mieście jest słaba.  To znaczy, że będzie zajmować się ( z sukcesem), co najwyżej  dziurami w drodze albo zepsutymi  mostkami, ale lewym handlarzom i samozwańczym bonzom „królom deptaka” nie ma zamiaru się narażać. Lepiej i wygodniej nie zauważać, że łamią prawo i robią to, co im się podoba. 

       Naprawdę wystarczy tylko brać dietę, podnieść rękę, czasem powiedzieć jakiś wyświechtany  komunał i  już? To wszystko jest do czasu. Zaczęło się od najbardziej pracowitego i aktywnego radnego, a na kim się skończy?