środa, 14 września 2016

Audyt prawdę ci powie



       Prawie codziennie od paru tygodni pojawiają się kolejne odcinki, tak zwanej afery warszawskiej. Chodzi o przejmowanie za bezcen szczególnie cennych gruntów i kamienic w stolicy przez układ złożony z urzędników miasta, prawników i różnych innych „dziwnych” osób. Afera zatacza coraz szersze kręgi i pani prezydent, nie chcąc podać się do dymisji, próbuje ucieczki do przodu.  Broniąc się powołała m.in. nowego zastępcę. A on, zaraz na wstępie zapowiedział audyt dotyczący reprywatyzacji w centrum miasta i ogłoszenie przetargu na wykonawcę. I tu pojawia się pytanie: Po co  stolicy kosztowny audyt w chwili, gdy  sprawą zajmują się już prokuratury i CBA? Skąd taki pomysł? 

       Odpowiedź jest prosta – w ten sposób można rozmyć całą sprawę, zdjąć odpowiedzialność z winnych osób i ochronić najważniejszą głowę. Czy wynajęcie prywatnej firmy konsultingowej spowoduje, że opinia będzie wiarygodna i obiektywna? Można w to wątpić. Kto płaci, ten wymaga, a za pieniądze można kupić dowolną opinię.

     Pomysł ucieczki do przodu przy pomocy audytu nie jest nowy. W Karpaczu ten wariant zastosowano ponad rok temu. Na zlecenie miasta wiosną 2015 r.  audyt, czyli bilans otwarcia kadencji 2014 – 2018 przedstawiła poznańska spółka zajmująca się doradztwem samorządowym.

     Audyt w takiej formie był odpowiedzią nowego burmistrza na liczne głosy Karpaczan domagające się prześwietlenia i rozliczenia poczynań starego burmistrza.  Szumne zapowiedzi kompleksowego sprawdzenia gminy zakończyły się powierzchownym opracowaniem, w którym jedna trzecia zawartości dotyczyła charakterystyki gminy Dalsza część audytu pełna tabel i wykresów,  wykazała, że w zasadzie wszystko jest w porządku. Przedstawiano na całych stronach obowiązujące w Polsce przepisy  dotyczące branży hotelarskiej, działy klasyfikacji budżetowej itp. Chyba tylko po to, żeby stron było więcej i opracowanie wyglądało poważniej. Góra urodziła mysz. Były burmistrz po takim audycie mógł  spać spokojnie – był po prostu dobry. To tylko część mieszkańców bezpodstawnie się czepiała i niezasłużenie stracił stanowisko.

      Nowy burmistrz podał pomocną dłoń staremu i przypieczętował sukcesję audytem. Kontynuacja została namaszczona – audyt rozwiał wszelkie wątpliwości.

       A może to Warszawa zapatrzyła się na Karpacz i wzięła „dobry przykład” z naszego miasta? Kto wie, kto wie?