Będzie
w Karpaczu uchwała reklamowa. Burmistrz ogłosił konsultacje i każdy, kogo razi
jarmarczny sznyt centrum miasta, może teraz przyklasnąć tej inicjatywie.
Do 20 września można i trzeba zgłaszać na piśmie propozycje zmian. Wprawdzie
większość reklam nielegalnie postawionych została już zdjęta, ale te, które są
urodą nie grzeszą. Ładne szyldy i nowe
meble miejskie to dobry kierunek zmian.
Pytanie,
które warto zadać brzmi: czy uchwała i zmiany dzięki niej wprowadzane będą
wystarczające? Bo jeżeli na niej się
skończy, to źle. To znaczy, że zostaną nielegalne stragany i dziki handel, a
zmiany okażą się pozorne. Natomiast jeżeli uchwała będzie tylko początkiem i
przymiarką do dalszej ewolucji to Karpacz za parę lat stanie się prawdziwym
klejnotem w koronie Karkonoszy. Nie tym prześmiewczym i złowieszczym, jak hotel
Gołębiewski z książki Springera.
Dyskusja na sesji z 31 sierpnia jest nadzieją, że na kosmetycznych zmianach
się nie skończy. Większość radnych zdaje
sobie sprawę z tego, że centrum Karpacza nie jest wizytówką miasta tylko
wielkim wstydem. Że wpompowanie kilkunastu milionów w przebudowę deptaka
nic nie zmieni, jeżeli przedtem nie ucywilizuje się handlu na nim i w
okolicach. Że pieniądze zostaną wyrzucone w przysłowiowe błoto.
Proponuję
radnym i Karpaczanom obserwowanie tego, co się dzieje w Zakopanem. Park
Kulturowy na Krupówkach rodzi się w wielkich bólach. Istnieje już trzeci
miesiąc, ale problemy nie maleją – zmiany z trudem torują sobie drogę.
Uruchomiona została przez miasto ciekawa strona: www.pkk.zakopane.eu z wyjaśnieniem, że „park kulturowy jest to niezwykły sposób na zarządzanie zabytkową
przestrzenią”. Podobną zabytkową przestrzenią do tej w Karpaczu. Zakopane
jest jak starsza siostra, która wychowuje swoje młodsze rodzeństwo i daje mu
dobry przykład.
Jednym z rozwiązań zakopiańskiego parku
kulturowego są fasiągi. Zamiast nieestetycznych straganów zaproponowano, żeby
sprzedaż odbywała się ze stoisk przypominających wozy konne wożące turystów. W
Karpaczu są inne możliwości: skorzystanie z lektyk albo sań rogatych. W końcu,
czymś się różnimy od Zakopanego…