Po lekturze najnowszych Nowin
Jeleniogórskich aż chce się zanucić słowa piosenki Kultu „Tak, Panie Radku, Pan
się nie boi, cały Karpacz murem za Panem stoi.” Ironia jest jak najbardziej uzasadniona, gdy przeczyta się wypowiedź burmistrza zawartą w
artykule „Zaszczuć radnego” (NJ,2
sierpnia 2016). W podtytule Deptak to
nie muzeum burmistrz twierdzi tak:
„Zacznijmy od tego, że deptak nie jest
największą atrakcją Karpacza. Mamy Śnieżkę, mamy kościół Wang, mamy Karkonoski
Park Narodowy, wiele innych atrakcji.” "Na deptak ludzie przychodzą zjeść, napić
się kawy, piwa i kupić sobie jakąś pamiątkę, a nie po to by go zwiedzać.” I
dalej: "99% przedsiębiorców robi to zgodnie z prawem.” „Może się komuś podobać
lub nie, że stoją stragany, ale prawo trzeba respektować.”
Doprawdy zdumiewające słowa. To są wśród
mieszkańców i turystów osoby, które uważają, że deptak jest największą atrakcją
miasta? Faktycznie, przychodzą zjeść i napić się kawy lub piwa i kupić
pamiątkę, ale czy muszą przebywać w takim
otoczeniu? Wśród brzydoty, tandety i jarmarcznego kiczu?
Deptak, który powinien
być chlubą każdego miasta, w Karpaczu stał się wstydem. A stragany, które podobno stoją zgodnie z prawem to wiocha i poruta. Jeżeli burmistrz powołuje się na respektowanie prawa, to trzeba mu koniecznie przypomnieć o
miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Wystarczy tylko przestrzegać
jego zapisów, a przede wszystkim najpierw
je poznać! Zrozumiałe, że to wymaga wysiłku, ale w końcu od burmistrza
można czegoś wymagać. Zwłaszcza, gdy sprawuje swój urząd już prawie dwa lata i
gdy ma profesjonalnie przygotowanych pracowników. Zasłanianie się trudnościami we wprowadzaniu
uchwały reklamowej i parku kulturowego to unik. Na podstawie obowiązujących
przepisów można działać już teraz!
Deptak również się
zwiedza, Panie Burmistrzu. Zwiedza się go, chcąc nie chcąc, spacerując i
kupując pamiątki, patrząc przez okno kawiarni lub pijąc piwo w ogródku. Stoi
przy nim wiele budynków o wartościach architektonicznych, część jest zadbana i ukwiecona. Nie przez
przypadek centrum Karpacza wpisano do rejestru zabytków. Samo przebywanie
wśród pięknego otoczenia to dla wielu osób przyjemność i odpoczynek. Szkoda, że
nie w Karpaczu i wielka szkoda, że Pan, Panie Burmistrzu tego nie rozumie.
Być może wygodnie jest nie rozumieć. Nie
trzeba się wtedy mierzyć z dziwacznymi biznesmenami z piekła rodem, którzy mienią się
przedsiębiorcami. Dzisiaj to oni nadają koloryt miastu, ze swoim
„wyszukanym smakiem” i „manierami”. To
dzięki ich „przedsiębiorczości” a równocześnie
lękowi i zaniechaniom władz miasta Karpacz
równa w dół. Trzeba wierzyć, że to tylko
bojaźliwość, a nie uzależnienie i współpraca.