Coś się wreszcie ruszyło w dobrym
kierunku i być może nasze miasto chociaż trochę wyładnieje. Dotychczas tylko
paru radnych próbowało przeciwstawić się reklamowemu śmietnikowi w mieście.
Ściągali na siebie gromy, mimo że wyręczali władze miasta, które z urzędu
powinny się zająć przestrzeganiem obowiązujących przepisów.
Pismem z 11 sierpnia 2016 r. burmistrz informuje, że będzie przygotowywana uchwała dotycząca warunków sytuowania obiektów małej architektury, tablic i urządzeń reklamowych oraz ogrodzeń. Równocześnie zaprasza
mieszkańców do zgłaszania postulatów dotyczących „estetyzacji przestrzeni
miejskiej” związanej z reklamami, małą architekturą i ogrodzeniami. Uwagi można
zgłaszać do 20 września 2016 r. pisemnie
na adres urzędu lub drogą mailową.
Świetnie, że taka możliwość dla osób
zainteresowanych tematem istnieje, ale nie wiadomo, kto z niej skorzysta. Pismo
jest napisane w klasycznym urzędniczym
żargonie i trudno zrozumieć czego tak naprawdę propozycje mieszkańców
mają dotyczyć. Prawdopodobnie poza urzędnikami mało kto wie, co to znaczy „obiekty
małej architektury”. Czy mieszkańcy mają określać kształt i kolor ławek razem z
koszami na śmieci? Czy mają też podawać, jakie wymiary i tło mają mieć
reklamowe banery? Czego konkretnie władze miasta od nas oczekują?
Bardzo by się przydały spotkania z
radnymi i burmistrzem w tej sprawie w okręgach wyborczych. Można by wytłumaczyć, o co chodzi w uchwale reklamowej i połączyć spotkanie z wyjaśnieniem nowych zasad obowiązywania budżetu partycypacyjnego.
Chociażby po to, żeby było więcej
ciekawych pomysłów zgłaszanych przez mieszkańców. A także po to, żeby ponownie budżet
nie zamienił się w farsę ( tak, jak w ubiegłym roku). Sezon wakacyjny dobiega
końca i Karpaczanie będą mieli więcej czasu na zainteresowanie się problemami miasta
i jego estetyką. Samo upublicznienie pisma to za mało i można odnieść wrażenie,
że „ktoś” próbuje odfajkować temat i
odbębnić konsultacje społeczne.
Ogólnikowe pismo wskazuje, że Rada
Miejska chce się zająć tylko wąskim wycinkiem spraw, które powodują, że Karpacz nie grzeszy urodą. A co z parkiem kulturowym? Może o tym warto wreszcie porozmawiać?