czwartek, 28 lipca 2016

Bezradne, sterroryzowane miasto



     Wyobraźmy sobie, że pewnego dnia rankiem w różnych miejscach Karpacza pojawiają się  nad ulicami i wiszą na domach kolorowe billboardy.  A na profesjonalnie wykonanych banerach  wszyscy mogą sobie obejrzeć zdjęcie naszego włodarza z podpisem:  Burmistrz jest szkodnikiem miasta! Trudno to sobie wyobrazić, prawda? A nawet wtedy, gdy puścimy wodze fantazji, wiemy, że takie banery wisiałyby  najwyżej godzinę. Służby miejskie szybko uporałyby się z problemem, a policja zaczęłaby dochodzić: kto, co, gdzie, jak i dlaczego?

      Tymczasem w Karpaczu, chyba po raz pierwszy, życie przerosło wyobraźnię.  Jeden z tak zwanych przedsiębiorców postanowił na własną rękę wymierzyć "sprawiedliwość" i rozwiesił trzy billboardy w różnych punktach miasta. Płachty ze zdjęciem radnego Grzegorza Kubika  i ostrzeżeniem przed nim można było oglądać przez bitych pięć dni! Tylko jeden baner zdjęto dosyć szybko, ale reszta spokojnie sobie dyndała wzbudzając sensację i jednak duże oburzenie wśród mieszkańców. Turyści wcale nie zwracali uwagi na te ozdoby, co najwyżej myśleli, że to jakieś powyborcze wspomnienia.

       Równocześnie akcja szkalowania nabierała tempa – zbieranie podpisów wśród specyficznych „przedsiębiorców” przeciwko radnemu. Próba pozbawienia go mandatu, uniemożliwienie mu wejścia na sesję, itd. Każdy, kto chociaż trochę ma pojęcie, o tym, jak działa rada miejska wie, że to inicjatywy bez szans na powodzenie. Ale po to, żeby zrobić zadymę  - wystarczające. Zawsze znajdą się osoby, co uwierzą we „wszechmoc wielkich przedsiębiorców”. To dzięki takim osobnikom Karpacz zamienił się  w miasteczko jak na dzikim zachodzie, gdzie obowiązuje prawo pięści.

       A jak na niszczenie wizerunku radnego zareagowali stróże prawa i porządku? Nijak – wykazali się opieszałością i bezsilnością. A co zrobili nasi radni i władze miasta?  Jedni udali, że nic nie wiedzą, a inni  zapewniali, że z działalnością radnego nie mają nic wspólnego.

      Nie wiadomo, jaki będzie ciąg dalszy  panoszenia się w mieście  nieciekawych kolesi. Jedno na pewno wiadomo: brak reakcji na łajdactwo powoduje jego eskalację, a milczenie i tchórzostwo  daje przyzwolenie.  Kto będzie następny?