Tym razem zamiast zwyczajowej środy, sesja odbyła się w poniedziałek, 26 maja. Powód takiego terminu wyjaśniał w trakcie obrad radny Czerniak, ale jego uwagi spotkały się z gwałtowną krytyką. Pierwszą i kluczową sprawą stał się wybór wiceprzewodniczącego rady. Po nim nastąpiły informacje o stanie bezpieczeństwa miasta za 2024 rok. Potem, jak zwykle uchwały i na zakończenie sprawy różne.
Burmistrz, za wszelką cenę postanowił przejąć kontrolę nad radą i powiększyć „swoją drużynę” o jeden głos. Misternie przygotowana akcja nie do końca przebiegła po jego myśli. Najpierw padła propozycja, żeby wiceprzewodniczącym został radny Wesołowski, potem kontrpropozycja, żeby był nim ponownie radny Serwinis, a na koniec pojawiła się kandydatura radnego Pajdzika zgłoszona przez Agatę Grynkiewicz. Po głosowaniach radny Pajdzik został wiceprzewodniczącym i tym samym, co nie było żadnym zaskoczeniem, przeszedł na drugą stronę. Najsłabszy punkt oporu w radzie został złamany, a radny Pajdzik, po wielu kadencjach terminowania w radzie, wreszcie został mile połechtany i „doceniony”.
Nowy wiceprzewodniczący zaczął od słów o jedności i mówił „nie dzielmy się”, ale wcześniej nie raz dał się poznać jako osoba arogancka, znana z ucinania wszelkich dyskusji: odbierania głosu, zakrzykiwana każdego, kto ma inne zdanie.
Wydawałoby się, że po takiej decyzji rady burmistrz będzie miał powody do triumfu. Niestety, pośpiech jest złym doradcą. Na sam koniec sesji radny Talaga wskazał na niezgodny z prawem wybór wiceprzewodniczącego. Przytoczył odpowiednie paragrafy i orzeczenia z których wynikało, że żeby głosować, to trzeba przedstawić projekt uchwały. A projektu uchwały w sprawie wyboru wiceprzewodniczącego nie było… Zapadła konsternacja, a nowo wybrany - niewybrany wiceprzewodniczący szybciutko próbował przykryć skandal zmieniając temat. Po przerwie, pani przewodnicząca oznajmiła, że każdy radny może zgłosić skargę. Czy „czarna strona mocy”, jak to określono na sesji rzeczywiście wygrała?