Na sesji w listopadzie, zaraz po zmianie porządku obrad, wystąpili przedstawiciele Karkonoskiego Parku Narodowego. Inaczej, niż to miało miejsce w sąsiednich gminach, w Karpaczu było spokojnie i rzeczowo.
W Ścięgnach, w słynnej już z „gościnności” Gminie Podgórzyn na zaproszonych przedstawicieli Parku urządzono „polowanie z nagonką”. Niektóre inne, bezrozumne gminy postawiły szlaban i nie miały zamiaru prowadzić żadnych rozmów, traktując powiększenie Parku jako zło w czystej postaci – hamulec tzw. rozwoju. Na tym tle nasze miasto zaprezentowało się nad wyraz rozsądnie, a radni po prostu pytali o szczegóły i nie urządzali niesmacznego widowiska.
Na początku zastępca dyrektora KPN prostował przekłamania krążące w mediach społecznościowych. Mówił o dwóch pismach z Ministerstwa Klimatu i Środowiska skierowanych do konsultacji z Lasami Państwowymi. Pierwsze dotyczyło tylko reformy gospodarki leśnej, a dopiero w drugim poruszono powiększenie parków narodowych. Zaznaczył, że chodzi wyłącznie o grunty skarbu państwa leżące w otulinie Parku, która nie będzie powiększana. Propozycje mają dotyczyć, przede wszystkim strefy krajobrazowej, jaka obecnie znajduje się wokół schronisk. Jest ona łagodna, dopuszcza np. wyznaczenie obszarów do zbioru runa leśnego.
Pracownicy Parku starali się, w dalszej części wystąpienia, uporządkować chaos informacyjny. Przedstawili „mapę drogową” konsultacji w dwunastu krokach, która ma doprowadzić do przygotowania umowy społecznej, z koniecznym udziałem Lasów Państwowych. Dopiero potem nastąpi procedura administracyjna.
Z pytań, jakie zadawali radni, wynikało, że nie do końca rozumieją różnice między powiększeniem Karkonoskiego Parku Narodowego, a przygotowywanym równocześnie audytem krajobrazowym dla Dolnego Śląska i parkami krajobrazowymi. Radni rozważali wymianę gruntów między Parkiem a Gminą Karpacz, podając przykład Polany Bronka Czecha. Jednak zamiana własności terenu nie zniosłaby reżimu ochronnego. Podkreślali, ze zmiana granic Parku w kierunku Borowic nie wchodzi w grę. Zaznaczyli, że chcieliby nie tylko ”coś dać, ale również otrzymać”. Apelowali o wyraźne określenie ram czasowych rozmów, o przedstawienie, w pierwszym rzędzie rachunku kosztów i korzyści oraz dokładne sprecyzowanie, o które tereny gminne chodzi.
Szykują się trudne rozmowy.