Październikowa sesja rozpoczęła się wspomnieniem o Krystynie Pakul i minutą ciszy.
Chwilę później Panie Dyrektor: szkoły i przedszkola publicznego przedstawiały, jak działają placówki oświatowe w naszym mieście. Warto odsłuchać nagrania w BIPie!
Jedyną wzmianką o studium, za to bardzo znamienną, było pytanie radnego Kubika o możliwość przeniesienia dzieci do przedszkola publicznego, gdy prywatne przestanie działać. Okazało się, że wysłanie dzieci do publicznej placówki będzie trudne, bo miejskie przedszkole posiada tylko 125 miejsc. Zmiany w projekcie studium otworzą drogę do przekształcenia prywatnego przedszkola w dochodowy biznes na wynajem i podniosą wartość nieruchomości. W tle pomysłu likwidacji jednego z dwóch przedszkoli w Karpaczu pobrzmiewały dalekie echa przystąpienia do aktualizacji studium sprzed kilku lat i zachowanie właścicielki przedszkola, która była wtedy Przewodniczącą Rady Miejskiej.
W sprawozdaniu z działalności międzysesyjnej Burmistrz mówił o dwóch spotkaniach z Dolnośląskim Konserwatorem Zabytków: jednym we Wrocławiu, a drugim tu, na miejscu w Karpaczu. Konserwator nie zgadza się na wyburzenie małego budynku Urzędu Miejskiego. Burmistrz z rozdrażnieniem wypowiadał się o zablokowaniu w ten sposób budowy podziemnego parkingu na 150 miejsc z wjazdem od ul. Nad Łomnicą. Twierdził, że Konserwator Zabytków hamuje sensowną i racjonalną rozbudowę Urzędu Miejskiego, że nad tym problemem będą się jeszcze zastanawiać i pytać o zdanie radnych. Czy pomysł budowy w środku miasta olbrzymiego parkingu i zakorkowania centrum jest rzeczywiście taki sensowny? Ciekawe, co sądzą o tym mieszkańcy.
Długo zastanawiano się nad wysokością podatków. Pojawiły się projekty dwóch uchwał obniżających podatek od nieruchomości – w rezultacie przyjęto propozycję Komisji Budżetu. Grzegorz Kubik w dyskusji mówił, że Karpacz ma wiele dodatkowych możliwości poprawienia stanu miejskiej kasy, chociażby z dzierżaw, reklam, czy szarej strefy. Burmistrz, który ma najwyraźniej alergię na radnego Kubika próbował wydrwić i ośmieszyć jego propozycje określając je mianem „racjonalizatorskich”. Szkoda, bo lekceważąc rzeczowe pomysły sam sobie najwięcej zaszkodził.
Swoje niezadowolenie z podatkowych turbulencji wyraziła Pani Przewodnicząca, ze stałym, jak zwykle sloganem „to było omawiane na komisjach” i podsumowała dyskusję słowem „masakra”. Zapomniała, że wymuszona „jednomyślność” zakończyła się - oby ostatecznie – trzydzieści parę lat temu.