Niekończące się pasmo dziwnych zdarzeń w Karpaczu miało swoją kontynuację również wczoraj, na sesji. Mimo że sprawy kultury zajęły lwią część obrad, to najbardziej wyczekiwanym punktem sesji była uchwała dotycząca sprzedaży miejskiego lokalu w Karpaczu Górnym, w którym znajduje się sklep spożywczy.
Sprawa sprzedaży sklepu jej dotychczasowemu najemcy wraca na sesję po raz trzeci. Pisałam o tym tutaj – „O wyższości spożywczaka pod Wangiem nad warzywniakiem przy deptaku”. Teraz projekt uchwały przeciwko sprzedaży lokalu zaopatrzony był w sto kilkadziesiąt nazwisk, w tym setkę podpisów mieszkańców Karpacza Górnego, niezadowolonych z tego pomysłu. Głosowanie poprzedziły wypowiedzi radnych, z których wynikało, że sklepu nie należy sprzedawać, tylko dalej wydzierżawiać. Miasto nie powinno robić „prezentów dla wybranych”.
Radny Czerniak pytał Burmistrza, dlaczego uważa, że sklep należy sprzedać, ale nie doczekał się konkretnej odpowiedzi. Burmistrz zrzucił odpowiedzialność na radę i „umył ręce”. Radny ripostował, że rada głosuje nad przygotowanymi projektami uchwał, a Burmistrz ma szerokie kompetencje i jest władny nie wystawiać lokalu na sprzedaż. Radna Hajndrych twierdziła, że po 40 latach dzierżawy lokalu, użytkownik powinien mieć możliwość lokal sobie kupić, natomiast radny Kubik przytaczał fakt, że opłata wnoszona do kasy miejskiej przez dzierżawcę była rażąco niska, niezmieniana od lat. Odnosząc się do celowości istnienia sklepu spożywczego pod Wangiem, gdy niebawem ma powstać niżej - ok. 2 km - market spożywczy, radny Talaga podkreślał, że brak takiego sklepu utrudni życie mieszkańcom, zwłaszcza starszym i niezmotoryzowanym.
Kiedy doszło wreszcie do głosowania, nikt z obserwujących sesję nie miał możliwości dowiedzieć się, jak głosowali poszczególni radni. Tablica z wynikami wcale się nie wyświetliła, chociaż chwilę później bez zarzutu pokazywała wszystkie głosowania. Mieszkańcy nie zobaczyli, kto z radnych zlekceważył ich zdanie. Głosowało 14 osób, w tym radny Ryczkowski, który pojawił się na sesji po wielu miesiącach nieobecności. Przewodnicząca podała tylko ogólne wyniki: dziewięciu radnych postanowiło, że sklep należy sprzedać!
Nie sprostowano pomyłki – istotnej pomyłki - w żaden sposób, ani nie podano do publicznej wiadomości, kto jak głosował. Czy radni obawiają się spojrzeć mieszkańcom prosto w twarz?