Przypomnijmy - tak było:
W styczniu, na pierwszej sesji w nowym, 2021 roku radni rozpatrywali uchwałę dotyczącą wykupu miejskiego gruntu pod sklepem warzywno-spożywczym przy ul. Konstytucji 3 Maja. Właściciel popularnego w mieście warzywniaka nie był zainteresowany dalszą dzierżawą działki i chciał, aby rada przyznała mu pierwszeństwo w jej nabyciu.
Radni w dyskusji mocno podkreślali, że nie należy sprzedawać strategicznych miejsc w Karpaczu, że interes publiczny jest ważniejszy, a nawet padły słowa o grabieży wspólnego majątku. Dalszą działalność sklepu widzieli poprzez przedłużenie dzierżawy. Wynik głosowania był jasny i czytelny: Zaledwie 3 radnych poparło projekt uchwały przyznającej dzierżawcy pierwszeństwo do nabycia nieruchomości zabudowanej, 10 było przeciw, a 2 wstrzymało się od głosu.
***
Minęło kilka miesięcy, nastał listopad i pod obrady trafił projekt uchwały „w sprawie wyrażenia zgody na zbycie oraz przyznanie pierwszeństwa w nabyciu lokalu użytkowego wraz ze zbyciem udziału w gruncie na własność”. Sprawa bardzo podobna do tej ze stycznia: Wieloletni dzierżawca sklepu spożywczego starał się o kupno miejskiego lokalu i części gruntu, położonego w centrum Karpacza Górnego.
Wydawało się, że radni postąpią tak samo i będą chronić własność miejską przed utratą. Stało się jednak zupełnie inaczej, ważne argumenty nie miały znaczenia. W głosowaniu tylko 3 radnych było przeciwko sprzedaży nieruchomości, aż 5 wstrzymało się od głosu, a zaledwie 5 radnych zadecydowało o przejściu nieruchomości w prywatne ręce! Zarówno Burmistrz, jak i pięciu radnych - wspartych przez następnych pięciu, wstrzymujących się od głosu - nie chcieli, aby w tym punkcie było, na przykład miejsce spotkań dla mieszkańców Karpacza Górnego z możliwością wykorzystania go na lokal wyborczy lub informacja turystyczna w sezonie. Nie chcieli przyjąć do wiadomości, że na lokalu miasto może też zarabiać: Wydzierżawienie pomieszczeń "Żabce" to suma nawet 10 tys. zł wpływu do kasy miejskiej, zamiast symbolicznych 1260 zł miesięcznie dotychczasowego dzierżawcy.
***
Przeciwnicy roztrwaniania własności miejskiej, których liczba, od zimy do jesieni, stopniała z dziesięciu do trzech określili to, co się stało słowem „skandal” i zapowiedzieli działania anulujące uchwałę. Możliwe, że idąc za przykładem Rafała Gerstena ochronią lokal przed niebezpieczną prywatyzacją. W tej całej historii naprawdę ciekawy jest niejasny powód zmiany stanowiska części radnych. W którymś momencie radny Czerniak mimochodem stwierdził, że „nie lubi farbowanych lisów”. Na to radna Seweryn odpowiedziała, że nigdy się nie farbowała, a radny Pajdzik domagał się ukrócenia nieprzyzwoitych wypowiedzi. Czyżby „uderz w stół, a nożyce się odezwą?
Można sobie żartować, że im wyżej nad poziom morza, tym łatwiej przehandlować własność publiczną, czyli niczyją. A może przyczyna, dla której radni głosowali za uchwałą lub wstrzymali się od głosu leży głębiej i „oni niewinni (…), inni szatani byli tam czynni”?