Prawo prawem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie. Tak stwierdzili „sami swoi” radni głosując na sesji, że Burmistrz nie naruszył prawa, mimo że to prawo naruszył. Takie cuda dzieją się tylko w Karpaczu – mieście, w którym absurd goni absurd. Nie po raz pierwszy okazuje się, że radni mogą przegłosować praktycznie wszystko. Tak uwierzyli we własną nieomylność, że na następnej sesji gotowi są zatwierdzić, że ziemia jest płaska.
W toku trwania sesji radni przyjęli „Wieloletni program gospodarowania mieszkaniowym zasobem Gminy Karpacz na lata 2022 - 2026”. Programu, który każda gmina ma obowiązek posiadać, w Karpaczu przez ostatnie sześć lat nie było. Odpowiedzialność za jego brak spada na Burmistrza, ale on na sesji wolał się kreować na ofiarę, niż wziąć spokojnie zarzuty „na klatę”. Przed rozpatrzeniem skargi mówił, że jest mu najzwyczajniej, po ludzku przykro, że dowiedział się o niej z programu sesji, a nie wcześniej. Na to szybko zareagował Przewodniczący Rady przywołując dopiero co przegłosowaną uchwałę o 20 - letniej dzierżawie parkingu. Stwierdził, że teraz już Burmistrz wie, co czuła rada, gdy ustalenia odbywały się za jej plecami.
Prawnik Gminy bagatelizował brak programu i mówił o „pewnym niedopatrzeniu” oraz o tym, że z tego powodu nikt nie ucierpiał. Natomiast Przewodniczący Komisji Skarg, Wniosków i Petycji zaczął przepraszać Burmistrza, tłumaczyć się, że uchwała dotycząca skargi była przygotowana dużo wcześniej, a ktoś czegoś nie dopatrzył i …. nagle role się odwróciły. To nie Burmistrz stał się winowajcą tylko Przewodniczący Komisji. Burmistrzowi Karpacza przeproszenie radnych i mieszkańców nawet nie przyszło do głowy.
Burmistrz nie lubi i nie umie przegrywać, a więc robił co mógł, aby porażki uniknąć. Czy rzeczywiście jej uniknął?