niedziela, 7 marca 2021

Utajniona dyskusja publiczna

    W mękach i z dużym bólem przebiegła wirtualna dyskusja publiczna nad studium  dla Karpacza. Problem mieli mieszkańcy, którzy z opóźnieniem otrzymywali linki wraz z kodami, a potem nie mogli się zalogować i pokonywali tor przeszkód, zanim trafili na  wizję. Wielu z nich zniechęcił dosyć skomplikowany program  i  poddawali się po paru próbach, rezygnując z uczestnictwa. Problem mieli też organizatorzy, którzy sądzili, że łatwo i szybko odfajkują następny etap studium, a tymczasem natrafili na duży opór - projekt został poddany miażdżącej krytyce.

    Początek przebiegał klasycznie: najpierw przydługie wystąpienia Burmistrza i projektanta niosące nudę i zmęczenie, a później rozmienianie tematów na drobne i staranne omijanie istoty rzeczy. Uczestnicy jednak byli czujni, uśpić się nie dali, a jeden z nich zaczął nawet powątpiewać w kwalifikacje urbanisty uważając, że człowiek z wyższym wykształceniem nie mógłby zrobić tylu błędów i przygotować tak  złych rozwiązań.  

    W toku dyskusji wskazywano, że projekt jest katastrofalny dla miasta, wcale nie chroni Karpacza przed  deweloperską zachłannością, a  hasło  „zieleń urządzona”, ukrywa przed okiem opinii publicznej nową zabudowę. Kiedy większość uważała, że projekt w całości trzeba odrzucić albo zmienić gruntownie jego zapisy tylko jeden „świadomy obywatel” mnożył wątpliwości, snuł obawy przed wypłatą odszkodowań  i swoją propozycją próbował „ratować” inwestorów. Reszta dyskutantów nie zostawiła suchej nitki na  projekcie.

    Gdy radny Kubik zabrał głos i punkt po punkcie wskazywał wyjątkowo celnie zapisy w studium szkodzące miastu, nikt nie spodziewał się, że będzie to ostatni głos w dyskusji.  Burmistrz Karpacza postanowił  szybko zamknąć spotkanie, zanim osłupiali uczestnicy zdążyli zareagować.  Przy okazji obraził jeszcze część mieszkańców miasta. Czego się obawiał?

    Kto nie zdążył odsłuchać dyskusji w piątek wieczorem, następnego dnia już nie miał na to szans. Nagranie gdzieś się zapodziało i dopiero po dłuższych poszukiwaniach bardziej dociekliwi znajdowali czarny prostokąt z adnotacją w środku: „Film prywatny, zaloguj się, jeśli masz dostęp do tego filmu”. A na samym dole napisano: „Ten film jest prywatny. Zaloguj się, by sprawdzić, czy możesz go obejrzeć”. O co tu chodzi? Kto się w Karpaczu boi prawdy?

    Zdaje się, że zamiast nagrania z dyskusji publicznej znacznie łatwiej będzie odszukać znany wszystkim wierszyk z dzieciństwa, który ma pewne analogie z tym, co się w piątek wydarzyło. Zaczyna się tak: „Pewna kwoka traktowała świat z wysoka”, a kończy  zdaniem: „Trudno…wszyscy się wynoście – no i poszli sobie goście”.