niedziela, 17 maja 2020

Karpacz też się boi turystów? Strach ma wielkie oczy


    Już wolno przyjmować gości w pensjonatach i hotelach, a od jutra, z ograniczeniami mają prawo otwierać swoje podwoje restauracje. Równocześnie strona miasta reklamuje dostępne dla  turystów atrakcje, wyciąg na Kopę chodzi i tylko czekać, aż na Śnieżce zrobi się tłoczno.

    Położenie u stóp Śnieżki  jest atutem, który  bez specjalnych zabiegów zapewnia miastu napływ turystów.  Można (i trzeba) podziwiać pomysłowość  gmin z drugiej strony Gór Kaczawskich, które usiłują rozwinąć u siebie turystykę i zwrócić uwagę przyjezdnych na piękno okolicy. Na przykład, nieodległe od nas miejscowości z Krainy Wygasłych Wulkanów zapraszają hasłem: „Jeżeli Etna jest niedostępna, to Ostrzyca Proboszczowicka zaprasza”. W czasie, gdy turyści szukają miejsc ciekawych, ale mało uczęszczanych, to te okolice mają duże szanse stać się pożądaną atrakcją na najbliższe  lata. Karpacz, przyzwyczajony, że turyści będą zawsze, nie musi aż tak się wysilać i wytężać.

   Czy rzeczywiście nasze miasto „nie musi”? Czy przypadkiem nie  będzie tak, że to już czas przeszły, dokonany? Może się przecież zdarzyć, że magnes Śnieżki nie wystarczy i turyści powędrują mniej uczęszczanymi szlakami Parku Narodowego, a zamiast noclegów w zazwyczaj obleganym kurorcie, wybiorą pobliskie wsie. Po tym sezonie wakacyjnym wszyscy będziemy znali odpowiedź.

   Dzisiaj, w audycji Radia Wrocław zwrócono na jeszcze jedną rzecz uwagę, na obawy mieszkańców turystycznych miast  przed napływem gości. Można uważać, że są one przesadne, że to pandemia strachu, a nie realne zagrożenie, ale lekceważyć ich nie wolno. TUTAJ