Sesja, która odbyła się 29
stycznia przebiegła błyskawicznie. Radni,
w ciągu dwudziestu minut uporali się porządkiem obrad, prawie nie zabierając głosu
i gładko zatwierdzając uchwały, jak nigdy. Sam przewodniczący lekko się zdziwił
i rzucił półżartem „w takim razie troszkę zwolnię tempo, bo nam sesja za szybko
minie”. Radni utknęli dopiero przy „sprawach różnych” na dobrą godzinę.
Najwięcej czasu i emocji pochłonęła walka
o przestrzeń. Mówiono dużo o samowolach budowlanych, o wysypie obiektów
niezgodnych z planem miejscowym, i to w samym centrum miasta, pod okiem
burmistrza. A później, w myśl zasady, że wszystkie drogi prowadzą do studium,
starły się dwa stanowiska. Jedno,
wyrażone przez radnych, że wątpliwe jest
przyjęcie studium w bieżącym roku oraz drugie, przedstawione przez burmistrza,
że w połowie roku będzie można studium
uchwalać.
Największym zaskoczeniem było,
jak ciepło burmistrz zaczął się wypowiadać o komisji doraźnej do spraw studium.
Mimo że jego zwolennicy w radzie miejskiej
nadal nie mają zwyczaju uczestniczyć w pracach komisji, on sam dwukrotnie odwoływał się do jej działalności,
prosząc nawet o wyrażenie opinii. Czyżby czasy pomijania i lekceważenia komisji bezpowrotnie
minęły?
Duże zamieszanie spowodowało
spotkanie radnych 24 stycznia z przedstawicielem przedsiębiorcy, który
zabudował stok „Michałek”. Problem na
sesji przedstawiał radny Pajdzik. Okazało
się, że ów biznesmen posiada także działkę przy zaporze nad wodospadem, która
mogłaby służyć miastu jako teren spacerowy i rekreacyjny. Zaproponował, że
odsprzeda ten grunt za pół ceny, jeżeli radni zgodzą się na zmianę przeznaczenia
następnych działek przy „Michałku”, czyli rezygnując z terenów sportowych umożliwią
mu dalszą budowę apartamentowców. Mimo że padło w trakcie dyskusji słowo „kupczenie”,
radni w swoich wypowiedziach zdecydowanie przeciwstawili się tej propozycji.
Przytaczali istotne argumenty i dokładnie wyjaśniali, jakie zagrożenie dla mieszkańców
niesie zgoda na pomysły przedsiębiorcy.
Wydaje się, że ten „człowiek interesu” nie znalazł zrozumienia w radzie
i nic nie wskóra. Oby tak było dalej, przy każdej zamianie działek na tereny
budowlane.