wtorek, 28 stycznia 2020

Turyści przywożą pieniądze i problemy


   Tytuł wpisu został zaczerpnięty ze „Wspólnoty” i można go znaleźć   w obszernym zestawieniu dotyczącym opłat miejscowych i uzdrowiskowych w Polsce. Redakcja magazynu przedstawiła ciekawe opracowanie, które powinno  stać się początkiem dyskusji o znaczeniu ww. opłat dla samorządów.

     Na wstępie podkreślono, że w 2018 r. wpływy do budżetów gmin, łącznie z opłat uzdrowiskowych i miejscowych  wyniosły 100 mln zł, a więc w skali kraju nie była  to kwota znacząca. Warto odnotować jednak fakt, że od 2000 roku dochody z tego podatku wzrosły pięciokrotnie, a ostatnie dziesięć lat przyniosło podwojenie tej liczby. Opłaty pobierane były tylko w 233 gminach w Polsce, wśród których znalazło się także nasze miasto.

     Dochody z opłaty miejscowej w Karpaczu w ciągu ostatnich kilku  lat zbliżyły się mocno do granicy 3 mln zł. W 2018 r., w przeliczeniu na jednego mieszkańca osiągnęły prawie 600 zł, natomiast w stosunku do ogółu dochodów własnych gminy wyniosły 10 procent. Nasze miasto, z takimi wynikami znalazło się w ścisłej krajowej czołówce. 

    Dla Karpacza łączna wysokość tych wpływów jest pozycją ważną. Nie oznacza to jednak wcale, że ściągalność opłaty jest tak wysoka. Równie dobrze można przypuszczać, że ta kwota  jest zbyt niska w stosunku do odwiedzających miasto gości. Zwłaszcza, gdy  nie można ustalić wiarygodnych danych dotyczących ilości miejsc noclegowych.

    Autorzy opracowania, w którym Karpacz został tak dobrze oceniony i doceniony zastanawiają się, jak należy traktować opłatę miejscową (i uzdrowiskową). Stawiają pytania, czy jest to danina za pobyt w miejscowości o wyjątkowych walorach, czy raczej podatek turystyczny, w związku z kosztami, które ponoszą samorządy. Przedstawiają też obawy samorządowców, związane z pomysłami przeniesienia  tych opłat na szczebel centralny POLECAM.