Regularne zanieczyszczanie rzeki
Łomnicy ściekami zagroziło ujęciu wody pitnej dla Jeleniej Góry. Problem dokładnie
opisały internetowe Nowiny Jeleniogórskie w artykule z 13 listopada 2019 r.. W
materiale zacytowano wypowiedź burmistrza Karpacza, który stwierdził, że
decyzja Wód Polskich o cofnięciu pozwolenia wodno-prawnego dla oczyszczalni w
Mysłakowicach nie spowoduje nagłego jej zamknięcia, bo doprowadziłoby to do
jeszcze większej katastrofy ekologicznej. Powiedział, że „ ta sytuacja po raz kolejny
pokazuje, że Karpacz musi mieć długofalowy plan stopniowego uniezależnienia się
od Karkonoskiego Systemu Wodociągów i Kanalizacji i oczyszczalni w Mysłakowicach”
TUTAJ.
Jeszcze tego samego dnia Nowiny
opublikowały oświadczenie prezesa Karkonoskiego Systemu Wodociągów i
Kanalizacji, że odwołał się od decyzji Wód Polskich, a więc jest ona
nieprawomocna i oczyszczalnia może dalej działać. Pisał ponadto, że inwestycja
związana z rozbudową i modernizacją oczyszczalni ścieków w Mysłakowicach
przebiega bez większych zakłóceń, a przewidywany termin zakończenia prac z
końcem lipca nie jest zagrożony. Równocześnie stopniowe oddawanie do użytku nowych części oczyszczalni poprawi jej pracę
TUTAJ.
Już
w lutym br. w wywiadzie dla Nowin Jeleniogórskich pt. „Karpacz to wartościowa
marka” burmistrz wspomniał o budowie nowej oczyszczalni, która uniezależniłaby
Karpacz od Karkonoskiego Systemu Wodociągów i Kanalizacji. Łącznie z
wcześniejszymi wypowiedziami prezesa karpackiej spółki MZGK na sesji w marcu 2018 r. widać zarys planu kontrowersyjnej budowy nowej
oczyszczalni w Karpaczu, która może kosztować miasto dziesiątki milionów
złotych. Wówczas, prawie dwa lata temu prezes Morys nie chciał się wypowiadać
na temat kosztów.
Równocześnie, mając wszelkie pozwolenia
Karpacz nie rozbudowuje - koszt ok.
1 mln zł - oczyszczalni przy ul.
Nadrzecznej, która mogłaby współpracować z nową inwestycją w Mysłakowicach
i zasłania się skargą kasacyjną. Natomiast przymierza się do budowy nowej oczyszczalni w tym samym
miejscu, na którą nie ma środków. Zadłużony budową stadionu budżet miasta tego
nie udźwignie. Czy jedynym pomysłem
będzie wyciągnięcie pieniędzy z kieszeni mieszkańców?
Dlaczego tak się dzieje? Czy tak ma
wyglądać gospodarność w gminie? Najbliższa sesja w listopadzie będzie dobrą
okazją do wyjaśnienia Karpaczanom
powodów takich zamiarów.