wtorek, 29 października 2019

Jesienny smog powraca


  Zaczynają się chłody, a wraz z nimi powszechne problemy z czystym powietrzem, nie tylko w Karpaczu. Proponuję jeszcze raz zajrzeć do Zakopanego, gdzie zainicjowano pomysłową akcję. Tygodnik Podhalański przedstawił swoim czytelnikom  tabliczki z napisem „Nie palimy byle czym” Na tabliczce narysowano fragment dachu, a zamiast dymu nad kominem unosi się zielony liść.  

   Na stronie tygodnika ukazał się dokładny opis akcji i przykłady, ze zdjęciami i filmikiem, jak wziąć w niej udział. Przez umieszczenie tabliczki na furtce lub domu każdy mieszkaniec będzie mógł się pochwalić, że dba o zdrowie własne i sąsiadów.  Takimi słowami reklamuje Tygodnik Podhalański swoją akcję: „Nie palisz byle czym? Zapraszamy. Dostaniesz tabliczkę na furtkę. Niech Twoi sąsiedzi, goście dowiedzą się, że należysz do tych mieszkańców Podhala, Orawy, Spisza, Tatr i Pienin, którzy kochają środowisko”.

    Równocześnie gazeta, wraz z opisem akcji zaoferowała dla pierwszych stu osób, które zgłoszą się do redakcji rozdanie tabliczek za darmo. Pozostałe będą bez marży – wyłącznie po kosztach produkcji, TUTAJ.

     Czy w Karpaczu podobna akcja ma szanse powodzenia? Warto sprawdzić. Chyba jest lepsza od  kontrolowania domowych palenisk i karania?

poniedziałek, 28 października 2019

"Domy. Duchy" - jak robią to inni


     Temat „Pamiątek z Karpacza”,  które w obiegowym odczuciu są symbolem wszechobecnego kiczu od czasu do czasu powraca – również na tym blogu.  Niewiele się jednak zmienia i nie widać wyraźnych działań, aby przeciwstawić się fali tandety.  Proponuję przyjrzeć się, jak robią to inni i wziąć przykład z Zakopanego.

     Muzeum Tatrzańskie zorganizowało konkurs na „Pamiątkę z Zakopanego” i  przeznaczyło niebagatelne kwoty na nagrody.  Konkurs cieszył się bardzo  dużym zainteresowaniem  - z całego kraju nadesłano prawie 300 prac.  Jury złożone z  profesjonalistów tj. artystów, projektantów i muzealników wybrało przed dwoma tygodniami najlepsze prace. Przy ocenie projektów brano pod uwagę ważną kwestię: realne możliwości wyprodukowania pamiątki.

    Największe uznanie zdobył projekt Łukasza Leśniaka o nazwie „Domy. Duchy”. Był to zestaw  trzech świec przedstawiających zniszczone lub niszczejące zabytkowe domy Zakopanego. Pierwsza to  willa „Monte”, która po przebudowaniu zdobyła w 2017 r. zasłużony  tytuł makabryły,  druga – najstarsza góralska chata „Tea”, obecnie pustostan, a trzecia to „Rosa Ami”, wpisana do ewidencji zabytków, zburzona bez pozwolenia pod apartamentowce. Projekt, według autora jest sprzeciwem wobec niszczenia zabytków w mieście, a więc tym samym niszczenia jego przeszłości i tożsamości.

   Gdyby taki konkurs zorganizowano w Karpaczu albo chociaż wzorowano się na projekcie z Zakopanego, to „Chrobry” w centrum miasta  mógłby być dobrą inspiracją… Zresztą takich przykładów nasze miasto ma bez liku.

   Namawiam, aby obejrzeć wyniki konkursu i poznać uzasadnienia jurorów do nagrodzonych prac, bo są ciekawe i mogą być zachętą dla podobnych  inicjatyw u nas:TUTU .

środa, 23 października 2019

Wybory - Karpacz górą?


    Wyniki wyborów do sejmu i senatu ogłoszono już przed tygodniem, chociaż wciąż trwa rozpatrywanie protestów wyborczych.  Nie wiadomo, czy ostatecznie  coś  one zmienią, ale na pewno warto przy okazji przyjrzeć się, jak głosowali mieszkańcy Karpacza. Obserwując mapkę Polski z podziałem na gminy widać, że opanował ją kolor niebieski z niewielkimi żółtymi plamami – jedną z nich jest nasze miasto.

   Interesujące opracowanie wyników wyborów na Dolnym Śląsku przedstawiła Gazeta Wrocławska TUTAJ. Wynika z niego, że Karpacz przebił wszystkie gminy i  zajął pierwsze miejsce w głosowaniu na Koalicję Obywatelską – różnica z następną w kolejności partią wynosiła  aż 18,73 punktów procentowych. Tak doskonałych wyników nie miała ani Jelenia Góra, ani  Szklarska Poręba, ani nawet Wrocław.

     Dobrą frekwencją wyborczą Karpacz szczycił się zawsze, bez względu na rodzaj wyborów.  Co prawda, w wyborach do sejmu i senatu w 2015 r. do urn poszło trochę mniej wyborców  - 49, 37 procent, niż średnio w kraju – 50,92.  Za to teraz Karpacz odnotował frekwencję w wysokości aż  67,41, kiedy średnia ogólnopolska wyniosła 61,74 procent.

  Gdy porównać różnice w punktach procentowych między PO (KO ) a PiS, to w 2015 r. wyniosła ona 19,17, a w 2019 r. wspomniane już 18,73.  Niewielkie zmiany świadczą  o dużej stałości poglądów wyborców w Karpaczu, a może nawet o pewnej zastygłości… .To właśnie te wyniki dały Karpaczowi zasłużone zwycięstwo w rankingu.  Czy to dobrze, czy źle? Niech każdy sam oceni i zobaczy oficjalne wyniki w 2015 r. TU i TU oraz w 2019 r. KLIK i KLIK.

sobota, 12 października 2019

Studium i konsultacje społeczne, czyli malowanie trawy na zielono


   Jeżeli zadaniem konsultacji społecznych było  uśpienie czujności mieszkańców Karpacza i pokazanie, jak lokalna władza realizuje ich postulaty, to z pewnością były one udane. Przedstawiona mapka naszego miasta, na której zielone zostało zielonym wprowadziła uspokajającą atmosferę, że nic złego się nie stało.…

   Tymczasem nagły, niespodziewany wzrost ilości wniosków do studium, niespójnie tłumaczony  przez urząd wzbudził podejrzenia, że na zapleczu dzieje się coś niedobrego. W dodatku burmistrz łaskawym okiem spojrzał na wnioski składane po terminie, a przecież nie musiał… Przy okazji uwzględnił niektóre zamiany terenów zielonych na budowlane, jakby nie słuchał wcześniejszych wypowiedzi projektanta, że tego nie   wolno robić, bo będą konsekwencje ...  No i na domiar złego niektóre wnioski zostały odrzucone, ale nie do końca…

    Burmistrz, zapowiadając konsultacje podkreślał,  mocno na wyrost, że Karpacz został wyróżniony udziałem w projekcie  ze wsparciem Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju. W   rzeczywistości jest to pomoc przeznaczona docelowo dla gmin, które  mierzą się z zagospodarowaniem przestrzennym, niezwiązana z żadną elitarnością. Mieszkańcy Karpacza znają swoją wartość  - po co komu  to  schlebianie?  Burmistrzowi na pewno konsultacje są bardzo potrzebne – będzie mógł wszem i wobec głosić, że nowe studium jest zgodne ze sztuką.   Czy rzeczywiście będzie tak, że nikt, na poziomie ciut wyższym niż gmina nie zainteresuje się, co w trawie piszczy?   Tego szczęśliwie zagwarantować nie można.

    Zostały jeszcze dwa dni na wnoszenie uwag do projektu, czyli wniosków do wniosków.  Najciekawsze  rozstrzygnięcia i decyzje będą dopiero zapadać.  Oby  parafraza znanego powiedzenia „w zalewie mętnych wniosków grube ryby pływają” nigdy w Karpaczu się nie spełniła.

poniedziałek, 7 października 2019

Nici z budżetu obywatelskiego. Czy da się jeszcze go ożywić?


     Stopniowo, powolutku, pomalutku partycypacja w naszej gminie chyli się ku upadkowi. Trudno  jednoznacznie ocenić, czy dzieje się tak samoistnie, czy brakuje chęci i woli władzom samorządowym, żeby ją postawić na nogi. Dzisiaj  rozpoczyna się cykl zebrań,  na których mają być głosowane projekty do realizacji i okazuje się, że nie ma w czym wybierać. 

     Sytuację w Karpaczu opisują Nowiny Jeleniogórskie  na swoim portalu internetowym TUTAJ.  Artykuł pod wyraźnym tytułem „Znikome zainteresowanie budżetem obywatelskim w Karpaczu” dobrze pokazuje stan rzeczy, ale nie podejmuje próby wyjaśnienia, dlaczego tak się dzieje. Poprawiony  przed trzema miesiącami regulamin jest tylko jednym z czynników, które mogą zachęcić do składania wniosków. Sam z siebie  jednak nie ożywi idei budżetu, gdy duża grupa Karpaczan rozczarowała się dotychczasowym sposobem jego przeprowadzenia.  Utrącanie wniosków ze względu  na koszty, zamiast propozycji  poprawy i pomocy w ich ulepszeniu skutecznie zablokowało oddolne pomysły. 

    Najbardziej  zaskoczyło Osiedle Skalne, które dotychczas szczyciło się największą ilością zgłoszonych projektów i najliczniejszym udziałem mieszkańców w zebraniach. Jednak drugi rok z rzędu zainteresowanie budżetem spadało, a obecnie nie zgłoszono ani jednego wniosku.   Niewykluczone, że najbliższe spotkanie będzie burzliwe, bo mieszkańcy Skalnego dopiero teraz dowiadują się, że urząd nie wykonał przyjętego do realizacji projektu! Jak się z tego wytłumaczy burmistrz?

     Proponuję, żeby ten temat rozwinąć na najbliższej sesji. Na razie można odnieść wrażenie, że budżet dla urzędu miejskiego jest niechcianym dzieckiem i wielkim kłopotem.  Szkopuł w tym, że nie można z niego zrezygnować - za to próby zamienienia go w szopkę już trwają.