środa, 5 czerwca 2019

Sobiepaństwo w Karpaczu


    „Nie udzielam pani głosu”  - tak postanowił przewodniczący rady w  piątej godzinie trwania sesji zwołanej na koniec maja, zwracając się do wiceburmistrz miasta. „Też panu nie udzielam” – odpowiedział burmistrzowi. Na linii burmistrz - rada miejska coraz bardziej iskrzy, nie bez powodu. Rada miejska  czuje się odsuwana od  wpływu na kształt miasta - wiele decyzji i uzgodnień zapada za jej plecami, a radni dowiadują się o nich poniewczasie. Plastikowy tor saneczkarski i tablice reklamowe to tylko najbardziej jaskrawe przykłady w ostatnich miesiącach.
    
   Na ciągnącej się niemiłosiernie, ale wcale nie  nudnej sesji próbowano rozwiązać najbardziej  palące, bieżące kwestie. Właściwie każda z nich wymagałaby osobnego omówienia, począwszy od regulaminu budżetu partycypacyjnego, poprzez rodzinny konflikt interesów w sprawie studium, aż po parking przy ul. Wilczej.
  
   Wielce wymownymi przykładami, że obydwie strony sporu nie potrafią sprostać zadaniom, do których zostały powołane przez mieszkańców miasta były sprawy związane z zagospodarowaniem przestrzennym.  Burmistrz miasta przyznał, że istnieje kolizja interesów dotycząca  udziału w pracach nad studium  Janusza i Juliusza Korzeniów. Rozwiązaniem konfliktu, jego zdaniem byłoby  wyłączenie członka komisji urbanistyczno-architektonicznej na okres opiniowania studium. Sytuacja jest niejasna, bo nie wiadomo, czy taki ruch wystarczy. Procedura sporządzania studium jest długa, nie da się jej przeprowadzić z dnia na dzień i krótkotrwałe uszczuplenie składu komisji  wygląda  na działanie pozorne.

   Druga sytuacja dotyczyła zalegalizowania samowoli budowlanej przy deptaku. Już się wydawało, że sprawa przycichnie i nikt nie będzie czepiał się rady, że przekroczyła swoje kompetencje. Niespodziewanie radny Ryczkowski jednym z wpisów na facebooku włożył kij w mrowisko i odświeżył historię. Radny Czerniak przytoczył  zdanie   Daniela Ryczkowskiego dotyczące  sesji sprzed miesiąca i zaapelował, żeby  nie wprowadzał mieszkańców w błąd i ich przeprosił. Zarzucił mu kłamstwo powołując się na opinię Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego i wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. W odpowiedzi radny Ryczkowski zaskoczył po raz kolejny,  podpierając się ustaleniami programu Anity Gargas  (polecam do odsłuchania fragment IX sesji od godz. 3.33 ).

    Dobrze się stało, że cała sprawa z legalizacją samowoli trafiła do Wojewody Dolnośląskiego. Niech on weźmie na siebie dokładne zbadanie sporu. Obserwując niektóre poczynania rady, można dojść do wniosku, że rada próbuje wyręczać organy państwa i stawia się ponad prawem.  Czy rzeczywiście radni nie zdają sobie sprawy, że niechcący wpisują się w zdumiewające dyskusje pt. „Czy polski samorząd potrzebuje polskiego państwa?” Wczoraj, z okazji 4 czerwca takie tytuły  się pojawiały.  Chyba jednak karpaccy radni mają odrobinę rozsądku i w tej „awangardzie” nie będą uczestniczyć.