„Nie udzielam pani głosu” - tak postanowił przewodniczący rady w piątej godzinie trwania sesji zwołanej na
koniec maja, zwracając się do wiceburmistrz miasta. „Też panu nie udzielam” –
odpowiedział burmistrzowi. Na linii burmistrz - rada miejska coraz bardziej
iskrzy, nie bez powodu. Rada miejska
czuje się odsuwana od wpływu na
kształt miasta - wiele decyzji i uzgodnień zapada za jej plecami, a radni
dowiadują się o nich poniewczasie. Plastikowy tor saneczkarski i tablice
reklamowe to tylko najbardziej jaskrawe przykłady w ostatnich miesiącach.
Na ciągnącej się niemiłosiernie, ale wcale nie nudnej sesji próbowano rozwiązać najbardziej palące, bieżące kwestie. Właściwie każda z nich wymagałaby osobnego omówienia, począwszy od regulaminu budżetu partycypacyjnego, poprzez rodzinny konflikt interesów w sprawie studium, aż po parking przy ul. Wilczej.
Wielce wymownymi przykładami, że obydwie
strony sporu nie potrafią sprostać zadaniom, do których zostały powołane przez
mieszkańców miasta były sprawy związane z zagospodarowaniem przestrzennym. Burmistrz miasta przyznał, że istnieje kolizja interesów
dotycząca udziału w pracach nad studium Janusza i Juliusza Korzeniów. Rozwiązaniem konfliktu, jego zdaniem byłoby wyłączenie
członka komisji urbanistyczno-architektonicznej na okres opiniowania studium.
Sytuacja jest niejasna, bo nie wiadomo, czy taki ruch wystarczy. Procedura
sporządzania studium jest długa, nie da się jej przeprowadzić z dnia na
dzień i krótkotrwałe uszczuplenie składu komisji wygląda na działanie pozorne.
Druga sytuacja dotyczyła zalegalizowania
samowoli budowlanej przy deptaku. Już się wydawało, że sprawa przycichnie i
nikt nie będzie czepiał się rady, że przekroczyła swoje kompetencje.
Niespodziewanie radny Ryczkowski jednym z wpisów na facebooku włożył kij w
mrowisko i odświeżył historię. Radny Czerniak przytoczył zdanie Daniela Ryczkowskiego dotyczące
sesji sprzed miesiąca i zaapelował, żeby nie wprowadzał mieszkańców w błąd
i ich przeprosił. Zarzucił mu kłamstwo powołując się na opinię Głównego
Inspektora Nadzoru Budowlanego i wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. W
odpowiedzi radny Ryczkowski zaskoczył po raz kolejny, podpierając się ustaleniami
programu Anity Gargas (polecam do odsłuchania
fragment IX sesji od godz. 3.33 ).
Dobrze się stało, że cała sprawa
z legalizacją samowoli trafiła do Wojewody Dolnośląskiego. Niech on weźmie
na siebie dokładne zbadanie sporu. Obserwując niektóre poczynania rady, można dojść do
wniosku, że rada próbuje wyręczać organy państwa i stawia się ponad prawem. Czy rzeczywiście radni nie zdają sobie sprawy,
że niechcący wpisują się w zdumiewające dyskusje pt. „Czy polski samorząd
potrzebuje polskiego państwa?” Wczoraj, z okazji 4 czerwca takie tytuły się pojawiały.
Chyba jednak karpaccy radni mają odrobinę rozsądku i w tej „awangardzie”
nie będą uczestniczyć.