Zakorkowany Karpacz to już
codzienność, nie tylko w sezonie
turystycznym. Korki miały zniknąć wraz z
budową tunelu na Parkowej. Nie tylko nie
zniknęły, ale jeszcze bardziej zaczęły
się dawać we znaki. Od lat rozważano
różne możliwości rozładowania natężonego ruchu:
mówiono m.in. o jednokierunkowych ulicach w okolicach Łomnicy
i cmentarza – nic z tego jednak nie wyszło. Inne, najprostsze i najtańsze rozwiązania
uniemożliwiła zabudowa rynnowa Pohulanki i stoku Kolorowa.
W swojej
broszurze wyborczej burmistrz przedstawił nowy pomysł komunikacyjny i napisał, że „obwodnica północna… zapewni
bezpieczny i szybki przejazd do Karpacza Górnego z pominięciem centrum miasta”.
Umieścił też wizualizację ronda w
okolicach dawnej „Baśki”, czyli hotelu „Margot”. Na obrazku widać rozmach i
zapowiedź śmiałego planu, a wkrótce potem okazało się, że na wstępny projekt
wydano już z kasy miasta ponad 30 tys. zł. Szybko też pojawiły się głosy, że
takie rozwiązanie podjęto ponad głowami mieszkańców i że jest to pomysł dojazdu
wprost do „Gołębiewskiego”.
Temat wrócił na ostatniej sesji
wraz z pytaniem jednego z radnych o koncepcję obwodnicy północnej. Burmistrz
zapewnił, że w najbliższym roku nie jest możliwe rozpoczęcie takiej inwestycji.
Przedsięwzięcie rozłożone musi być na
znacznie dłuższy okres czasu, na przykład 5 lat. Trzeba uzyskać wszelkie zgody,
rozważyć odszkodowania i znaleźć finansowanie.
Ani w broszurze wyborczej, ani na sesji nie
podano, ile taka obwodnica mogłaby kosztować i gdzie zacząć poszukiwania
środków finansowych. Parę dni temu Serwis
Samorządowy PAP ogłosił, że w najbliższych latach ze środkami unijnymi może być
bardzo krucho - TUTAJ.
Rzucanie
obecnie, od niechcenia oszczędnych informacji o inwestycji wygląda na oswajanie
mieszkańców ze sprawą i powolne przygotowanie ich na nieuchronność tego pomysłu.
Później przyjdzie czas na wyliczenia i
sięganie po pieniądze podatników, gdy już będą dostatecznie znieczuleni. Aż
strach się bać, ile może kosztować taki pomysł i ile jeszcze można zadłużyć miasto.
Na razie nie jest za późno, żeby
przyjrzeć się projektowi i znaleźć lepsze, bardziej realne oraz tańsze rozwiązania.
Wszystko jest w rękach radnych.