niedziela, 7 kwietnia 2019

Fantazja z obwodnicą północną


      Zakorkowany Karpacz to już codzienność, nie tylko   w sezonie turystycznym.  Korki miały zniknąć wraz z budową tunelu  na Parkowej. Nie tylko nie zniknęły, ale  jeszcze bardziej zaczęły się dawać we znaki.  Od lat rozważano różne możliwości rozładowania natężonego ruchu:  mówiono m.in.  o  jednokierunkowych ulicach w okolicach Łomnicy i cmentarza – nic z tego jednak nie wyszło.  Inne, najprostsze i najtańsze rozwiązania uniemożliwiła zabudowa rynnowa Pohulanki i stoku Kolorowa.
  
       W swojej broszurze wyborczej burmistrz  przedstawił nowy pomysł komunikacyjny i  napisał, że „obwodnica północna… zapewni bezpieczny i szybki przejazd do Karpacza Górnego z pominięciem centrum miasta”.  Umieścił też wizualizację ronda w okolicach dawnej „Baśki”, czyli hotelu „Margot”. Na obrazku widać rozmach i zapowiedź śmiałego planu, a wkrótce potem okazało się, że na wstępny projekt wydano już z kasy miasta ponad 30 tys. zł. Szybko też pojawiły się głosy, że takie rozwiązanie podjęto ponad głowami mieszkańców i że jest to pomysł dojazdu wprost do „Gołębiewskiego”.

    Temat wrócił na ostatniej sesji wraz z pytaniem jednego z radnych o koncepcję obwodnicy północnej. Burmistrz zapewnił, że w najbliższym roku nie jest możliwe rozpoczęcie takiej inwestycji.  Przedsięwzięcie rozłożone musi być na znacznie dłuższy okres czasu, na przykład 5 lat. Trzeba uzyskać wszelkie zgody, rozważyć odszkodowania i znaleźć  finansowanie.

     Ani w broszurze wyborczej, ani na sesji nie podano, ile taka obwodnica mogłaby kosztować i gdzie zacząć poszukiwania środków finansowych.  Parę dni temu Serwis Samorządowy PAP ogłosił, że w najbliższych latach ze środkami unijnymi może być bardzo krucho - TUTAJ

      Rzucanie obecnie, od niechcenia oszczędnych informacji o inwestycji wygląda na oswajanie mieszkańców ze sprawą i powolne przygotowanie ich na nieuchronność tego pomysłu. Później przyjdzie czas  na wyliczenia i sięganie po pieniądze podatników, gdy już będą dostatecznie znieczuleni. Aż strach się bać, ile może kosztować taki pomysł i ile jeszcze można zadłużyć miasto. Na razie nie jest  za późno, żeby przyjrzeć się projektowi i znaleźć  lepsze, bardziej realne oraz tańsze rozwiązania. Wszystko jest w rękach radnych.