Ciekawy przebieg miała styczniowa sesja rady miejskiej. Rozpoczęto ją od głosowania nad uchwałami
zmieniając porządek obrad. Przygotowano
kilka istotnych uchwał, ale to nie sprawa wysokości diet radnych była najważniejsza.
Na pierwszy ogień rzucono wybór delegata na konferencję krajową
Stowarzyszenia Gmin Polskich Euroregionu
Nysa. Ta pozornie błaha sprawa
spowodowała wiele emocji. Okazało się, że radni chcą wybrać swojego
przedstawiciela na konferencję, a tymczasem burmistrz oświadczył, że urząd ma
już swojego reprezentanta. Po serii
wystąpień urzędników, którzy próbowali wykazać, że żaden radny nie
jest w stanie zastąpić w tej roli burmistrza, rada wybrała na delegata Janusza Motylskiego.
To
głosowanie jasno wskazało, że burmistrz nie ma wyjścia – musi się liczyć z
radą. Nie posiada wystarczającej
siły do przeforsowania swoich pomysłów ponad głowami radnych. Jest to sytuacja bez precedensu w Karpaczu i
oby trwała jak najdłużej. Powoływanie
się pani wiceburmistrz na autorytet byłego radnego Zbigniewa Kulika wcale
sprawie nie pomogło… Burmistrz, szczęśliwie zachował resztki rozsądku i
pogratulował nowo wybranemu delegatowi.
Drugą sytuacją, która wskazała na zmianę
jakości zarządzania Karpaczem, było zgłaszanie członków do komisji doraźnej
zajmującej się zagospodarowaniem przestrzennym. Komisja będzie się składać aż z dziesięciu radnych! Jest to zdarzenie wyjątkowe, bo do
tej pory działały dwie takie komisje i nie było chętnych do pracy. Może
dlatego, że materia skomplikowana i trzeba poświęcić trochę czasu, żeby ją zrozumieć. A może z powodu lęku i prostych kalkulacji: opłaca mi się albo nie. Czy radni, którzy ponownie dostali się do rady wyjaśnią na pierwszym
posiedzeniu, co takiego się stało, że tym razem chcą uczestniczyć w komisji
doraźnej? Odwaga staniała? Już wiadomo, że prace komisji nie będą mogły się
odbywać w biurze rady. Z prozaicznego powodu: jest za małe. Gdy przyjdą jeszcze
mieszkańcy lub zaproszeni goście, nie będzie czym oddychać.
Bez względu na motywacje radnych,
wyczulonych na zmianę kierunku wiatru, jest bardzo pocieszające, że sprawy
najważniejsze w mieście, (a taką jest zagospodarowanie przestrzenne), cieszą
się dużym zainteresowaniem. Niech tak będzie dalej!