Tym rankingiem burmistrz raczej się nie pochwali. Prawdopodobnie przemilczy go,
żeby nie prowokować zbędnej dyskusji. Wprawdzie nasze miasto, na szczęście
zajmuje odległą 116 pozycję na 590 miast ( w grupie miast innych ), ale nie jest
to powód do zadowolenia. Przede wszystkim dlatego, że ranking nie
obejmuje całości ubiegłej kadencji. Nie ma jeszcze danych z roku 2018, a to
oznacza, że istotne zaciągnięte zobowiązania zostały pominięte. Fakt mocnego zadłużenia Karpacza w ubiegłym
roku wynoszącego ponad 3 tys. zł na mieszkańca, w tym zestawieniu jest słabo
widoczny.
Przed tygodniem „Wspólnota” opublikowała
ranking zmian zadłużenia jednostek samorządowych TU. Pod lupę wzięto
zadłużenie w latach 2014 -2017. Wybrano, jako punkt odniesienia rok 2014
będący początkiem kadencji samorządu. Równocześnie
był to rok największego zadłużenia samorządów w skali kraju. Porównano go z
rokiem 2017 wyrażając zadłużenie jako procent budżetu. Spadek zadłużenia
przedstawiono ze znakiem minus, a wzrost wyrażony jest ze znakiem dodatnim ( w
punktach procentowych).
Karpacz, na tle innych miast wypada średnio.
Wskaźnik wyliczono na minus 1,83, co oznacza lekki spadek zadłużenia w
porównaniu z 2014 r., ale cieszyć się nie ma z czego. Nie grozi nam likwidacja,
jak gminie Ostrowice, ani inne kataklizmy, jak gminie Byczyna. Bardzo też nam daleko do liderów - którzy znajdują się w zestawieniu na końcu, np. Przemków na Dolnym Śląsku ma wskaźnik minus
34,98. Można oczywiście twierdzić, że kredyty są motorem rozwoju i zadłużanie
się to nic złego…
Poważna dyskusja nad finansami miasta będzie
wyzwaniem dla nowej rady. Chyba radni nie będą bezczynnie czekać na ostrzeżenia
z Regionalnej Izby Obrachunkowej?