poniedziałek, 31 grudnia 2018

Karpacz wkracza w nowy rok


       W zapchanym do niemożliwości mieście już zaczęliśmy składać sobie noworoczne życzenia. Jaki będzie 2019 rok dla naszego miasta?  Wierzymy, że na pewno lepszy niż ten, któremu zostało jeszcze parę godzin istnienia. Chcielibyśmy, żeby chociaż nie był gorszy, jeżeli nie może być poprawy.

       Pierwsze jaskółki optymizmu już się pojawiły: nowa rada miejska pokazała się - po czterech sesjach - z jak najlepszej strony. Życzmy jej i równocześnie sobie, żeby nie ulegała naciskom i zawsze na pierwszym miejscu stawiała dobro całego miasta.
       Zwłaszcza dlatego, że problemów na horyzoncie pojawia się cała moc. To nie tylko zadłużenie miasta, które będzie  wyraźnie widoczne na koniec marca w sprawozdaniu z wykonania budżetu. To także problemy komunikacyjne, których nie rozwiąże pomysł luksusowej drogi do Gołębiewskiego. To również deweloperskie przygniatanie i osaczanie Karpacza, któremu nasi decydenci nie chcą się oprzeć. Wręcz przeciwnie, bardzo chętnie poddają się jego urokowi.

    Życzmy sobie, żeby nam wody nigdy nie zabrakło, jak teraz w Zakopanem TUTAJ . Życzmy też sobie, żeby nas w potrzebie poratowali znajomi tak, jak naszego byłego wiceburmistrza TUTAJ .

    A od siebie wymagajmy odrobiny zainteresowania sprawami Karpacza. Bądźmy trochę bardziej widoczni i bardziej aktywni. Nic o nas bez nas!

czwartek, 27 grudnia 2018

Koniec z maszynką do głosowania?


      Sesję z 19 grudnia można nazwać budżetową, dlatego że projekt budżetu na przyszły rok zdominował jej przebieg.  Dużo czasu poświęcono też sprawie zaopatrzenia mieszkańców w wodę, czyli po prostu nie przyjęto nowego regulaminu opracowanego przez Miejski Zakład Usług Komunalnych. Rada postanowiła stworzyć własny projekt  po konsultacjach z prezesem Morysem i mieszkańcami. 

     Przedświąteczna sesja przebiegała trochę inaczej niż wcześniejsze.  Rada wprawdzie zaakceptowała budżet miasta na nowy rok, ale pogroziła palcem burmistrzowi. Dwie komisje rady: budżetowa i komunalna negatywnie zaopiniowały projekt budżetu. Tuż przed samym głosowaniem wiceprzewodniczący rady Grzegorz Kubik, w imieniu grupy radnych oświadczył, że są skłonni poprzeć budżet pod pewnymi warunkami. Wśród nich znalazły się nowe ujęcia wody, modernizacja ulic, budowa  mieszkań komunalnych i stworzenie domu kultury z prawdziwego zdarzenia. Przypomniał, że według zmienionych przepisów burmistrz w połowie roku będzie musiał przedstawić raport o stanie miasta i odbędzie się debata.  Na razie rada udziela burmistrzowi kredytu zaufania i liczy na współpracę. Po takim wystąpieniu głosowanie było już tylko formalnością.

     Budżet na rok 2019, pozytywnie oceniony przez Regionalną Izbę Obrachunkową wygląda tak ( w bardzo dużym skrócie ): dochody zaplanowano na niewiele ponad 46  mln zł, a wydatki przekraczają 38 mln. Z nadwyżki mają być spłacane  kredyty. Obsługa długu to niespełna 300 tys. zł, a spłaty pożyczek i kredytów ( wg załącznika nr 3 ) wynoszą łącznie prawie 8 mln zł.  Projekt uchwały budżetowej przedstawiała zebranym pani skarbnik.

     W ciągu całego posiedzenia rady  widać było wyraźnie, że radni postanowili  wybić się na niepodległość.  Wyniki prac komisji i przebieg całej sesji świadczył o tym, że rada zamierza stać się równorzędnym partnerem dla burmistrza i urzędu. Nie chce być tylko „maszynką do glosowania” i nie ma zamiaru ustępować w kluczowych dla miasta sprawach.  Czy wystarczy jej samozaparcia i determinacji na równe pięć lat? 

    Trudności już się zaczynają. Na przykład, na ważnym głosowaniu w komisji budżetowej nie było  Tobiasza Frytza ( niedługo zasłuży na tytuł mistrza uników ), a w jej skład wstąpił radny Ryczkowski z komitetu Radosława Jęcka.  Czy to z troski o wyniki przyszłych głosowań i  obawa przed utratą  autorytetu przez  burmistrza ?

    Na szczęście niezawodna jelonka.com wyraźnie napisała, że „Wszyscy głosowali za nowym budżetem”, a treść artykułu była według najlepszych wzorów propagandy sukcesu TUTAJ . Z takim medialnym wsparciem burmistrz nie musi się niczego obawiać.
   

wtorek, 18 grudnia 2018

Gdy zadłużenie rośnie...


      Świeżo znowelizowana ustawa o finansach publicznych wprowadziła mocniejszą kontrolę zadłużenia w gminach. Od 1 stycznia 2019 r. samorządy będą mogły elastyczniej zarządzać finansami, wcześniej spłacać długi i restrukturyzować swoje zadłużenie.  Za zmianami opowiedzieli się wszyscy posłowie obecni na sali – był to  jeden z rzadkich wypadków w polskim sejmie. Obszerną informację na ten temat zamieścił Serwis Samorządowy PAP TUTAJ .

     Odpowiedź na pytanie, jak redukować długi Karpacza, być może padnie jutro na sesji. Niewykluczone, że odbędzie się też dyskusja poświęcona miejskim finansom. Dlatego proponuję przeczytać wywiad z nowo wybraną burmistrz Byczyny poświęcony wyjątkowo trudnej sytuacji w jakiej znalazło się to niewielkie miasto na Opolszczyźnie. Jego budżet jest porównywalny z Karpaczem, ale zaległości, na szczęście  nie. Roczny budżet Byczyny to  36 mln zł, a zadłużenie na koniec ubiegłego roku wynosiło 114 mln! Teraz spadło do około 84 mln zł, ale sytuacja jest nadal bardzo poważna. W rozmowie z Portalem Samorządowym pani burmistrz mówi, w jaki sposób będzie oddłużać miasto i jak przygotowuje mieszkańców na niektóre wyrzeczenia. TU.

Oby w naszym mieście nigdy nie doszło do takiej sytuacji…

środa, 12 grudnia 2018

Karpacz niezadłużony?


     Tym rankingiem burmistrz  raczej się  nie pochwali. Prawdopodobnie przemilczy go, żeby nie prowokować zbędnej dyskusji. Wprawdzie nasze miasto, na szczęście zajmuje odległą 116 pozycję na 590 miast ( w grupie miast innych ),  ale nie jest  to powód do zadowolenia. Przede wszystkim dlatego, że ranking nie obejmuje całości ubiegłej kadencji.  Nie ma jeszcze danych z roku 2018, a to oznacza, że istotne zaciągnięte zobowiązania zostały pominięte.  Fakt mocnego zadłużenia Karpacza w ubiegłym roku wynoszącego ponad 3 tys. zł na mieszkańca, w tym zestawieniu jest słabo widoczny.

    Przed tygodniem „Wspólnota” opublikowała ranking zmian zadłużenia jednostek samorządowych TU. Pod lupę wzięto zadłużenie  w latach 2014 -2017.  Wybrano, jako punkt odniesienia rok 2014 będący początkiem kadencji samorządu. Równocześnie był to rok największego zadłużenia samorządów w skali kraju. Porównano go z rokiem 2017 wyrażając zadłużenie jako procent budżetu. Spadek zadłużenia przedstawiono ze znakiem minus, a wzrost wyrażony jest ze znakiem dodatnim ( w punktach procentowych).

    Karpacz, na tle innych miast wypada średnio. Wskaźnik wyliczono na minus 1,83, co oznacza lekki spadek zadłużenia w porównaniu z 2014 r., ale cieszyć się nie ma z czego. Nie grozi nam likwidacja, jak gminie Ostrowice, ani inne kataklizmy, jak  gminie Byczyna.  Bardzo też nam daleko do liderów -  którzy znajdują się w zestawieniu na  końcu, np.  Przemków na Dolnym Śląsku ma wskaźnik minus 34,98. Można oczywiście twierdzić, że kredyty są motorem rozwoju i zadłużanie się to nic złego…

   Poważna dyskusja nad finansami miasta będzie wyzwaniem dla nowej rady. Chyba radni nie będą bezczynnie czekać na ostrzeżenia z Regionalnej Izby Obrachunkowej?

wtorek, 4 grudnia 2018

Odmieniony stół prezydialny


    Przebieg drugiej sesji rady miejskiej stworzył szanse na korzystne  zmiany w naszym mieście. Prace odbywały się sprawnie, nie było podniesionych głosów i  kłótni, mimo że istniały wyraźne różnice zdań. Wybierano przewodniczących i członków komisji, a potem dość długo dyskutowano na temat uchwały dotyczącej pomocy społecznej.  W porównaniu z gorszącymi scenami na posiedzeniach rady ubiegłej kadencji, atmosfera tej sesji wskazywała, że jednak można inaczej, po prostu lepiej. Zobaczymy, co będzie dalej.

    Przy stole prezydialnym zasiadło trzech panów, każdy reprezentujący trochę inny krąg radnych i inne spojrzenie na miasto.  Bez problemu potrafili ze sobą wytrzymać prawie trzy godziny, nawet wtedy, gdy ich ulubieńcy przepadali w wyborach na przewodniczących komisji. Część długoletnich radnych zmieniła swoje dotychczasowe miejsca, ale główna linia podziału wzdłuż długiego boku stołu została zachowana. Przewodniczący rady gładko i bez zakłóceń prowadził sesję. Chwilami trochę trudno mu było wejść w nową  rolę i zwracać się do kolegów z większym dystansem. Dlatego co rusz udzielał głosu Wiesiowi, Mieciowi i Grzesiowi. Dobrze że od razu, na początek zapowiedział  szkolenia dla członków rady – może dzięki temu mniej będzie w przyszłości wpadek i zamieszania.

   Słabe punkty rady wychodziły na wierzch w głosowaniach na przewodniczących komisji. Zgłoszenie i wybranie radnego Czubaka na przewodniczącego Komisji Budżetu i Rozwoju Gospodarczego było chyba największym nieporozumieniem.  Czy na następnej sesji, poświęconej budżetowi  radny wykaże się chociaż pobieżną znajomością tematu? Należy w to poważnie wątpić. Raczej będzie zgłaszać wnioski o zamknięcie dyskusji. Dotychczas tylko tym zasłynął w trakcie swoich  nadzwyczaj rzadkich wystąpień.

    Podjęcie uchwały dotyczącej wyboru firmy świadczącej usługi dla podopiecznych Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej poprzedziło zaproszenie pani kierownik, która objaśniała problem. Niedobrze się stało, że ważną uchwałę przedłożono radnym dosłownie w ostatniej chwili, gdy wygasała poprzednia umowa. Wyglądało to tak, jakby radnym ktoś przystawił pistolet do głowy, bo zabrakło okazji na rozwianie wielu wątpliwości. Tłumaczenie się wyborami samorządowymi i wymuszanie na radnych pod presją czasu poparcia dla działań urzędników było, delikatnie mówiąc, niepoważne.

  Obecna rada, w znacznie odmłodzonym składzie prezentuje się po dwóch sesjach o wiele  lepiej niż ta w poprzedniej kadencji. Miejmy nadzieję, że jej praca nie będzie jałowa i  wyjdzie naszemu miastu na dobre.