Radni, z początkiem nowej kadencji uzyskali cały szereg dodatkowych uprawnień i
ich rola w samorządzie została bardzo wzmocniona. Można powiedzieć, że dostali prezent
od władz centralnych w związku ze zmianą
przepisów. Poznanie nowych ustawowych możliwości, jak wskazują dotychczasowe
obserwacje, może radnym sprawiać dużo kłopotów. Powszechnie wiadomo, że
przynajmniej niektórym z nich opanowanie praw i obowiązków radnego przychodziło z
trudem. Nawet zakończona dopiero co kadencja
niewiele ich nauczyła.
W tym miejscu warto przypomnieć, przed
jakimi wyzwaniami stanęli sto lat temu samorządowcy, kiedy tworzyło się państwo
polskie. Gdy porównać skalę problemów i zagrożeń, to jasno widać, że dzisiaj
samorządowi radni mają sytuację luksusową. Wystarczy się tylko trochę przyłożyć…
Połączenie trzech zaborów jedną całość
wydawało się wtedy zadaniem niewykonalnym. Kraj był zniszczony działaniami wojennymi,
stacjonowały wojska okupacyjne, wybuchały epidemie chorób: tyfusu i hiszpanki. Na
terenach Polski obowiązywały wówczas cztery porządki prawne, używano siedmiu
różnych walut, brakowało polskiej administracji. O stanie finansów państwa,
dopóki nie rozpoczęły się reformy Grabskiego, nie można powiedzieć jednego dobrego
słowa. W takich warunkach zaczęły działać władze lokalne, których aż przez
pierwszych piętnaście lat nie zdołano ujednolicić.
Wspólnota, czyli pismo samorządu
terytorialnego zamieściło 9 listopada 2018 r. bardzo ciekawy artykuł Bogdana
Mościckiego pt. Wtedy było trudniej. Pokazuje on skalę niewyobrażalnych problemów,
z jakimi borykała się w tamtym czasie administracja lokalna. Dopiero uchwalenie
tzw. Małej konstytucji w 1921 r., w której zapisano podstawy samorządu terytorialnego
i podkreślono potrzebę dekoncentracji
administracji państwowej dało początek ustawie scaleniowej. Połączyła
ona władzę lokalną w całym kraju w jeden spójny system. Polecam.