wtorek, 6 listopada 2018

Nad burmistrzem gradowe chmury


    Jedenasty numer Gazety Obywatelskiej Region Karpacz, który ukazał się tydzień przed wyborami przyniósł niepokojące wieści w sprawie działalności Szkoły Zdobywców Horyzont. Już dużo wcześniej krążyły plotki związane z organizacją przez szkołę biegu 3 x Śnieżka = 1 x Mont Blanc, ale trudno było bez możliwości weryfikacji, dawać im wiarę. 

   Tym razem konkrety są. W artykule „Sprawa organizacji biegu wymaga sprawdzenia” problem został szczegółowo opisany. Centralne Biuro Antykorupcyjne przesłało zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Jeleniej Górze, a ona podjęła czynności sprawdzające. Najbardziej bulwersujące w całej sprawie jest to, że szkołę prowadzi żona burmistrza i to do jej szkoły płynęły zyski z organizowanej imprezy. Burmistrz nie widzi niczego nieetycznego  w takiej sytuacji i twierdzi, że gmina nie poniosła żadnych kosztów związanych z organizacją imprezy. Szkoła Zdobywców zawarła porozumienie z gminą Karpacz, na mocy którego  gmina zobowiązała się do pomocy w organizacji imprezy. Między innymi udostępniła ciąg ulicy Konstytucji 3 Maja, halę sportowo - widowiskową, zapewniła dostęp do prądu przy hali – wszystko to, ma się rozumieć, bezpłatnie. Burmistrz nie widzi konfliktu interesów  mówiąc, że „zawiadomienie traktuję tylko i wyłącznie jako szkalowanie mojej żony i mnie i podejrzewam, że związane jest tylko i wyłączne z wyborami samorządowymi”.

   Wybory już minęły, burmistrz został ponownie wybrany w pierwszej turze na następną, 5 - letnią kadencję. Zarzuty, jego zdaniem bezpodstawne, wcale mu nie zaszkodziły. A na dodatek, jego poprzednik na urzędzie, który został oskarżony przez prokuraturę o działanie na szkodę gminy w wys. 2 mln zł  ponownie kandydował. Po przeliczeniu kart okazało się, że z wynikiem prawie 600 głosów znalazł się na drugim miejscu!

   Jak widać, zarzuty o nadużycia wcale nie stanowią przeszkody w dalszym piastowaniu stanowiska, a mało tego, są chyba zachętą do głosowania na kandydatów biednych i pokrzywdzonych… bo przecież chcieli dobrze. Wyniki w  Łodzi, a zwłaszcza w podłódzkiej Daszynie, gdzie wójt siedzi w areszcie i zdobył ponad 50 procent ważnych głosów, dają podstawy do takich wniosków. A gdy się jeszcze popatrzy na Warszawę…

     Nasz burmistrz może spać spokojnie. Też chciał i chce dobrze dla gminy. A po pięciu latach będzie pewnie miał szansę ponownie kandydować i wygrać!