poniedziałek, 19 listopada 2018

Od drzwi do drzwi - takiej kampanii w Karpaczu brakowało


    Najbardziej aktywni kandydaci na radnych w czasie kampanii wyborczej chodzili od domu do domu. W małych okręgach składających się z kilku ulic nie było to aż takie trudne i niewykonalne. Wystarczyła odpowiednia doza samozaparcia, sporo poświęconego czasu i pracy  oraz trochę odwagi.  Nie po raz pierwszy  okazało się, że ta kampania jest najskuteczniejsza. Kandydaci, którzy nie mieli  ochoty fatygować się, otrzymywali znikome ilości głosów.

   Inaczej było z kandydatami na burmistrza. Wizyt w domach wyborców nie stawiano na pierwszym miejscu. Królowały ulotki, plakaty, banery, spotkania i akcje internetowe. Osobiste odwiedziny były tylko uzupełnieniem. Nie było jeszcze nigdy w naszym mieście osoby, która pretendując do stanowiska burmistrza opierałaby swoją kampanię na chodzeniu od drzwi do drzwi.
 
    Okazuje się jednak, że w innych miejscowościach, nawet większych od Karpacza takie kampanie prowadzono  z dużym sukcesem. Najbliżej nas w Bolkowie – Grzegorz Kucab z Mysłowa wygrał  dużą przewagą głosów, pozostawiając swoich trzech kontrkandydatów daleko w tyle. Największą chyba determinacją wykazał się  jeden z kandydatów na Mazowszu, w Karczewie. Młody prawnik odwiedził trzy czwarte domów w gminie, która liczy 16 tys. mieszkańców! Jak sam stwierdził w wywiadzie, to właśnie taki sposób prowadzenia kampanii zapewnił mu wygraną nad dwukrotnie starszym rywalem.

    Przykłady zakończonych powodzeniem kampanii bezpośrednich podał  niedawno Serwis Samorządowy PAP pod wymownym hasłem „Cisi bohaterowie” TUTAJ.  Czy za pięć lat w Karpaczu znajdzie się kandydat do fotela burmistrza, który zamiast kosztownej kampanii poświęci swój czas wyborcom? Na takiego warto będzie postawić.